To nie miało prawa się wydarzyć! Vive Tauron Kielce wygrał Ligę Mistrzów!

PAP/EPA / MARIUS BECKER
PAP/EPA / MARIUS BECKER

Ten mecz nie wydarzył się naprawdę, przekroczył granice ludzkiego pojmowania. Vive Tauron Kielce dokonał niemożliwego. Podopieczni Tałanta Dujszebajewa odrobili 9 goli straty, pokonali MVM Veszprem po rzutach karnych i wygrali Ligę Mistrzów!

Zaczęło się niedobrze, bo rywale wykopali pod własną bramką wilcze doły, a po drugiej stronie boiska wystawili armaty. Odpalali je najwięksi: Aron Palmarsson, Momir Ilić oraz Laszlo Nagy. Kielczanie przegrywali 0:3 i 4:8, na pierwszego gola czekali prawie 6 minut. Sławomira Szmala między słupkami jeszcze przed upływem pierwszego kwadransa zastąpił Marin Sego. Obaj w pierwszej połowie odbili razem 5 piłek.

Węgrzy byli jak maszyna. Kielecki lew budził się powoli. Pierwsze skrzypce w zespole mistrzów Polski grali Krzysztof Lijewski oraz Uros Zorman, przez obronę rywali w pierwszej połowie przebić nie mogli się za to ani Karol Bielecki, ani Michał Jurecki. Zawodnicy Tałanta Dujszebajewa od początku meczu byli tymi, którzy muszą gonić. Remis to był bliski, to znów się oddalał. W przerwie 4 gole więcej mieli na koncie rywale.

Dla kielczan to miał być finał wielkich historii. Mateusza Kusa, który jeszcze kilkanaście miesięcy temu grał w Azotach Puławy i o europejskich zaszczytach nawet nie marzył. Krzysztofa Markowskiego, jeszcze w marcu ocierającego łzy po przegranym finale mistrzostw Polski juniorów w Piekarach Śląskich. I - a może przede wszystkim - kończącego tym meczem klubową karierę Grzegorza Tkaczyka.

ZOBACZ WIDEO Polacy gonią świat... w tunelu aerodynamicznym (Źródło TVP)

{"id":"","title":""}

- Chcę was widzieć w walce o wasze marzenia. Chcę, żebyście wstali i byli dumni. Uwierzyli, że wasza koszulka czyni cuda. Spojrzeli w niebo i zobaczyli gwiazdy - krzyczał przed meczem do kieleckich kibiców spiker Vive Paweł Papaj. To samo mógł powiedzieć swoim podopiecznym Dujszebajew.

Niestety, obrona kielczan nie potrafiła zrobić różnicy. Długimi momentami przypominała szwajcarski ser. Mistrzowie Polski pod własną bramką popełniali proste błędy, a straty chcieli odrabiać zbyt szybko. Vive momentami grało jak nie Vive. Siermiężnie, wąsko, przez środek. W 40. minucie po skutecznej kontrze rywale prowadzili już 24:16.

Do końca było jednak daleko. A mistrzowie Polski zaczęli wstawać z kolan. W ciągu 10 minut zdobyli 8 bramek z rzędu - od 19:28 do 27:28! W Lanxess Arena zaczęły dziać się rzeczy niemożliwe. Kielczanie obudzili w sobie wojowników, a Węgrzy oniemieli. W 55. minucie Laszlo Nagy zagrał piłkę do lewego skrzydła, gdzie nie było nikogo. A wynik po rzucie karnym wyrównał Karol Bielecki!

Jakby dramatów było mało, kielczanie dwie kolejne próby z 7. metra zmarnowali. Bohaterem wieczoru na kilkadziesiąt sekund został Mirko Alilović. Szmala pokonał jeszcze Ilić i finałową akcję Vive rozgrywało, mając gola straty. Dujszebajew rozpisał ją jednak precyzyjnie, a dogrywkę dał mistrzom Polski Lijewski.

Tam swoje 2 pierwsze bramki w meczu zdobył Jurecki, po chwili został jednak ukarany wykluczeniem. I 5 minut przed końcem spotkania na górze było węgierskie (33:32). W drugiej połowie Szmal obronił rzut karny Ilicia, a koncert gry kontynuowali Lijewski oraz Jurecki. Ostatnia akcja - przy prowadzeniu Vive (35:34) - tym razem przypadła rywalom. Szmala ze skrzydła pokonał Cristian Ugalde. Przyszedł czas na rzuty karne. I spełnił się sen.

Kamil Kołsut z Kolonii

Vive Tauron Kielce - MVM Veszprém 39:38 (13:17, 29:29, 32:33, 35:35)
Rzuty karne

0:1 - Ilić
0:1 - Cupić (Alilović obronił)
0:1 - Marguć (Sego obronił)
1:1 - Strlek
1:2 - Slisković
2:2 - Bielecki
2:2 - Terzić (Szmal obronił)
3:2 - Reichmann
3:3 - Palmarsson
4:3 - Aguinagalde

Vive: Szmal, Sego - Jurecki 2, Tkaczyk, Reichmann 9/2, Chrapkowski, Kus, Aguinagalde 5, Bielecki 7/3, Jachlewski 2, Strlek 4/1, Lijewski 6, Paczkowski, Zorman 4, Cupić.
Karne: 7/11.
Kary: 10 min.

MVM: Mikler, Alilović - Gulyas, Ivancsik 1, Schuch, Ilić 6/2, Palmarsson 6/1, Nilsson 6, Nagy 6, Ugalde 7, Marguc 1, Rodriguez, Terzic, Sulić, Lekai 3, Slisković 2/1.
Karne: 4/7.
Kary: 12 min.

Kary: Vive - 10 min. (Kus - 4 min., Zorman, Jurecki, Lijewski - 2 min.) oraz MVM - 12 min. (Terzic - 4 min., Schuch, Nagy, Slisković, Ugalde - 2 min.).
Sędziowie: O. Lopez, A. Ramirez (Hiszpania).

Komentarze (241)
mgr inż. Uthar
30.05.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ha, obejrzałem meczyk na EHF TV. Czytaj całość
avatar
marulek
30.05.2016
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Marco Polo
30.05.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Fart , opatrzność, sportowe szczęście czy przeznaczenie?
Który to już mecz rozstrzygnięty na korzyść Vive w ostatnich sekundach.
Nadal z trudem do mnie dociera to co widziałem wczoraj.
Teraz ju
Czytaj całość
avatar
wiele-bny
30.05.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Niesamowity mecz, niesamowity pościg, widowisko godne finału.
Jak oni to zrobili?
Panowie jesteście wielcy !!!! 
avatar
BOOrys
30.05.2016
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Pol żartem pół serio.. Od nowego sezonu w Polskiej lidze rywale powinny mieć handicap punktowy tak przynajmniej z 10 bramek. Po ewentualnych transferach nie przewiduje żadnych emocji w naszej Czytaj całość