- Oczywiście chciałbym żeby wszystko rozstrzygnęło się w trzech pojedynkach z korzyścią dla nas. Najważniejsze są dwa pierwsze mecze, które rozegramy u nas, bo lepiej jechać do Płocka mając dwa zwycięstwa na koncie - mówi skrzydłowy Vive Tauronu Kielce, Mateusz Jachlewski przed rozpoczęciem zmagań w finale play-off o mistrzostwo Polski.
Zarówno kielczanie, jak i płocczanie chcieliby odebrać złote medale jak najszybciej - to jest po trzech starciach, ale tegoroczne rozgrywki pokazują, że ani jednej, ani drugiej drużynie może to nie przyjść łatwo. Mimo że to żółto-biało-niebiescy są faworytami w finale, to nie oni wygrali ostatni pojedynek na linii Kielce-Płock. Na własnym parkiecie lepsi okazali się Nafciarze zwyciężając 31:27.
Gracze z województwa świętokrzyskiego nie chcą jednak rozpamiętywać tamtego spotkania i zauważają, że miało ono zupełni inną rangę i tak naprawdę o niczym nie decydowało.
- To był mecz w rundzie zasadniczej. Płocczanie wygrali, grali u siebie, zagrali naprawdę dobre spotkanie, ale myślę, że nie oznacza to, że złapali jakiś wielki wiatr w żagle. Mieli dość duże problemy w meczu półfinałowym z Azotami Puławy. Zwyciężyli niewielką różnicą bramek, a wiem też, że mieli dużo kontuzji i urazów, więc to na pewno na tym zaważyło - mówi Jachlewski i dodaje - Mam nadzieję, że teraz wszyscy już zdrowi przyjadą do Kielc i to będą dobre mecze.
ZOBACZ WIDEO Mariusz Jurasik pół żartem, pół serio. "Czekałem jeszcze na powołanie do Rio..." (źródło TVP)
{"id":"","title":""}