Maciej Ścigaj po słabej rundzie jesiennej popadł w niełaskę u działaczy Górnika Zabrze. Prezes Bogdan Kmiecik zarzucał zawodnikowi brak zaangażowania w grę zespołu oraz niewielki wkład w jego wyniki. Na palcach jednej ręki można było wyliczyć spotkania, w których 33-latek spełnił pokładane w nim nadzieje.
W konsekwencji w końcówce jesieni Ścigaj został odsunięty od drużyny. Nie grał też w wieńczących zeszłoroczne zmagania spotkaniach m.in. z Orlen Wisłą Płock. Nie było jasne czy weteran otrzyma szansę w Zabrzu w rundzie rewanżowej, a gdy na początku stycznia działacze i sam zawodnik podjęli decyzję o rozstaniu, wydawało się, że drogi obu stron rozeszły się na dobre.
Krótko po odejściu ze śląskiego klubu Ścigaj związał się z Gwardią Opole, barw której bronił już kilka lat wcześniej. Kontuzja, jakiej doznał Mariusz Jurasik i brak pola manewru na prawym rozegraniu, skłoniły jednak zarząd zabrzańskiego klubu do przeproszenia się z banitą.
Ścigaj powrócił do treningów z Górnikiem i zagrał w piątkowym meczu kontrolnym z białoruskim SKA Mińsk. - Maciek pokazał się z bardzo dobrej strony. Zawsze mówiłem, że to dobry zawodnik i byłem przeciwny jego zawieszeniu. Działacze podjęli jednak taką, a nie inną decyzję. Mam nadzieję, że wróci on do naszego zespołu, bo bardzo by nam się przydał - przyznaje Jurasik.
Głosu na temat ewentualnego powrotu Ścigaja do Zabrza nie chciał za to zabierać prezes Kmiecik, który z trybun obserwował batalię z Białorusinami. - Na razie nie chciałbym się na ten temat wypowiadać. Proszę zapytać po weekendzie - ucina prezes klubu z Wolności.