Zwycięstwo z Vardarem Skopje jest piątą wygraną Vive Tauronu Kielce w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów i prawdopodobnie jedną z najważniejszych. Po sobotnim spotkaniu w Hali Legionów kielczanie wyprzedzili Macedończyków w tabeli i zrewanżowali się za porażkę w Skopje. W przeciwieństwie do przegranego przez mistrzów Polski meczu 6. kolejki, tym razem naprawdę dobrze funkcjonowała ich defensywa.
- Graliśmy naprawdę dobrze w obronie, szczególnie w pierwszej połowie. Sławek Szmal w bramce wyczyniał cuda przez całe spotkanie. Schodził do szatni z sześcioma straconymi bramkami i przeciwko takiemu rywalowi to na pewno nie jest ujma. Zagraliśmy dobry mecz, zasłużyliśmy na zwycięstwo i cieszymy się z kolejnych punktów - przyznał rozgrywający kieleckiej drużyny, Piotr Chrapkowski.
Zawodnik zaznaczył, że sukces jest dziełem całej drużyny i powiedział, że ma nadzieję, że w kolejnych spotkaniach wszystkie formacje będą funkcjonowały na podobnym poziomie, jak podczas pojedynku z Macedończykami. - Wszyscy możemy być zadowoleni. Wygraliśmy jako drużyna i tylko to się liczy. Mało straconych bramek to bardzo dobry wyczyn i będziemy chcieli zagrać równie dobrze we wtorek z Opolem, a następnie z Barceloną i kolejnych ligowych meczach.
Wszyscy chwalili żółto-biało-niebieskich za fantastyczną grę w obronie. Już od pierwszych minut kielczanie starali się wybić skopijczykom piłkę ręczną z głów. - Takie były założenia, żeby w defensywie wysoko wychodzić do atakujących, a w szczególności do Gorboka i Maquedy. W pierwszej połowie wykonaliśmy nasz cel perfekcyjnie, a w drugiej dobrze - poinformował zawodnik.
W starciu z Vardarem mistrzowie Polski mieli także momenty słabości. - W drugiej części częściej rywale dogrywali do koła, a nasza agresywna gra nie była już na tyle skuteczna. W pierwszej części meczu w dwadzieścia minut straciliśmy tylko trzy trafienia, ale faktycznie tak się chyba nie da grać przez całe spotkanie. Z czasem ten worek z bramkami musiał się otworzyć, ale mimo wszystko straciliśmy w drugiej połowie 14 bramek. Może nie jest to jakieś wybitne osiągnięcie, ale według mnie nie było źle - powiedział Chrapkowski.