Górnik Zabrze już w dwóch ostatnich sezonach reprezentował Polskę w europejskich pucharach. Nie wychodziło to jednak górniczej ekipie najlepiej. Pierwszą po latach przygodę z europejskimi rozgrywkami śląski klub rozpoczął... przypadkowo.
W związku z faktem, iż żadna z czołowych ekip sezonu 2012/13 nie chciała przystąpić do nie cieszących się wielkim prestiżem rozgrywek Challenge Cup budujący silną drużynę Górnik rękawicę podjął. Wzmocniona wówczas byłymi i obecnymi reprezentantami Polski drużyna z Zabrza była bliska sprawienia niespodzianki.
Rywalizację w Challenge Cup zabrzanie zakończyli na 1/8 finału, pewnie pokonując mistrza Belgii Hubo Initia Hasselt oraz dwukrotnie przegrywając w dwumeczu, którego stawką był ćwierćfinał rozgrywek, z rumuńskim HC Odorheiu Secuiesc.
Rok później zabrzańska drużyna - która sięgnęła po brązowy medal mistrzostw Polski - zagrała w znacznie bardziej elitarnych rozgrywkach Pucharu EHF. Los nie był łaskawy dla ekipy prowadzonej wówczas przez Patrika Liljestranda i już w I rundzie rozgrywek skojarzył z faworyzowanym rywalem z Macedonii, Zomimakiem Strumica.
Zabrzanie musieli stawić czoła ekipie znacznie bardziej na europejskich parkietach ogranej i... sprawili miłą niespodziankę, dwukrotnie odnosząc efektowne zwycięstwo. Długimi fragmentami bezradni na parkiecie Macedończycy posuwali się do brutalnej gry, za co sędziowie nie szczędzili im indywidualnych upomnień.
To rozwścieczyło trenera Zomimaka, który za swoje skandaliczne zachowanie został zawieszony na mecz rewanżowy. W bardzo ostrych słowach wypowiadał się też prezes i właściciel macedońskiego klubu Slave Goszew. - Sędziowie są hańbą piłki ręcznej - grzmiał boss klubu ze Strumicy.
Na teoretycznie łatwiejszego rywala Górnik trafił w II rundzie rozgrywek. Tam zabrzan czekała batalia z młodym zespołem SKA Mińsk. Białorusini postawili jednak Trójkolorowym bardzo trudne warunki i wyeliminowali śląski zespół z rozgrywek. Według wielu głosów, właśnie za sprawą postawy drużyny w tym dwumeczu na dokonanie rewolucji kadrowej i pożegnanie m.in. z Michał Kubisztal, Patryk Kuchczyński i Robert Orzechowski zdecydował się prezes Bogdan Kmiecik.
Dwumecz z teoretycznie słabszym mołdawskim zespołem PGU-Kartina TV Tyraspol nie może zatem zostać przez graczy z Zabrza zlekceważony. Jeśli ekipa Mariusz Jurasik nie zdoła wywalczyć awansu do II rundy Pucharu EHF - trudno szkoleniowcowi Górnika będzie się z tego wytłumaczyć. Tym bardziej, że oba mecze z Mołdawianami jego zespół zagra we własnej hali. - Czas odwrócić czarną kartę w europejskich pucharach i zacząć wygrywać - podkreśla Aleksander Buszkow, skrzydłowy drużyny z Wolności.