Polski zespół w najlepszej czwórce Ligi Mistrzów! - relacja z meczu Vive Tauron Kielce - Vardar Skopje

W rewanżowym meczu ćwierćfinałowym Ligi Mistrzów szczypiorniści Vive Tauronu Kielce pokonali po raz drugi macedoński Vardar Skopje i awansowali do najlepszej czwórki rozgrywek!

Dzięki dwubramkowej zaliczce wypracowanej w pierwszym meczu w Skopje, faworytami niedzielnego rewanżu i całej rywalizacji byli podopieczni Talanta Dujszebajewa. Nikt w Kielcach nie miał jednak wątpliwości, że gospodarzy czeka bardzo trudne zadanie, a rywale będą walczyć o awans do końca. Nauczeni doświadczeniem z niedawnej konfrontacji z Montpellier Agglomeration HB, mistrzowie Polski wiedzieli, że nie wolno przedwcześnie święcić sukcesu. - Musimy być gotowi na walkę przez pełne 60 minut - mówili zgodnie żółto-biało-niebiescy. Do szczęścia kielczanom wystarczała już nawet dwubramkowa porażka, ale w stosunku bramkowym większym, niż ten z pierwszego spotkania.
[ad=rectangle]

Od pierwszych minut na boisku rozgorzała prawdziwa wojna, zawodnicy obu drużyn byli naładowani emocjami i mocno skupieni na defensywie. Wynik otworzył rzutem z drugiej linii aktywny od początku Karol Bielecki. Jednak żadna z drużyn nie potrafiła zdominować rywala. W 6. minucie na tablicy świetlnej było 3:3. W ekipie ze Skopje szybko dał sobie znać Igor Karacić, ale to inna gwiazda Vardaru - Sergei Gorbok chwilę później dał gościom pierwsze prowadzenie (4:3). Mistrzowie Polski odzyskali je ponownie w 10. minucie po celnym trafieniu z koła Julena Aguinagalde, a podwyższyli za sprawą Michała Jureckiego. Przy stanie 7:6 obie drużyny nieco "zacięły się" w ataku, pojawiły się błędy indywidualne i straty piłki.

Z chwilowego letargu szybciej wyszli kielczanie, za sprawą fantastycznego Julena Aquinagalde, którego koledzy chętnie obsługiwali podaniami. W efekcie po kwadransie było 8:6 dla Vive. Macedończycy nie zamierzali jednak odpuszczać. Kontaktowe trafienie zaliczył Bułgar Stojanche Stoilov, a do tego goście odzyskali piłkę w defensywie i mieli szansę na remis. Z rzutu karnego wyrównał ostatecznie Karacić. Na domiar złego dwie minuty kary otrzymał najpierw Jurecki, a po chwili również Uros Zorman. Sytuacja kielczan zrobiła się bardzo trudna. Na szczęście bramkę Vive "zamurował" w tym momencie Marin Sego, a z linii 7 metra nie pomylił się Bielecki (9:8).

Jakby tego było mało, minutę później kontrę kielczan idealnie wykończył Manuel Strlek, a o pierwszy czas poprosił trener Vardaru. Po wznowieniu prowadzenie gospodarzy podwyższył Ivan Cupić i było już 11:8. Vive w obronie spisywało się w tym okresie znakomicie. Jednak nie był to jeszcze koniec emocji. Niemoc Macedończyków przełamał w końcu Alex Dujszebajew, a w następnej akcji także Timur Dibirov. Na niespełna pięć minut przed końcem pierwszej połowy wynik brzmiał 12:11. Wówczas ponownie dał o sobie znać Bielecki oraz przede wszystkim Tomasz Rosiński. To głównie za sprawą tych dwóch zawodników mistrzowie Polski schodzili do szatni przy wyniku 16:14.

Po zmianie stron Vardar szybko wywalczył rzut karny, a na ławce kar wylądował po raz drugi Michał Jurecki. Pierwszą próbę Karacicia obronił Sławomir Szmal, ale przy dobitce lepszy był już Chorwat. Od początku drugiej połowy przysłowiowy "worek z bramkami" otworzył się bardzo szeroko. W 35. minucie Vive prowadziło 19:18. W kolejnych fragmentach wiatr w żagle złapali kielczanie. Najpierw kolejny rzut karny obronił "Kasa", a potem swojego szóstego gola zdobył Bielecki (21:18). Reprezentant Polski toczył wspaniały pojedynek strzelecki z Igorem Karaciciem, a wszystko odbywało się przy ogłuszającym dopingu ponad czterech tysięcy kibiców.

W 40. minucie wynik meczu wyglądał tak samo jak końcowy rezultat pierwszego pojedynku (22:21), co po pierwsze oznaczało, że nie będzie dogrywki, a po drugie, że Vive mogło w najgorszym razie pozwolić sobie już tylko na jednobramkową porażkę. W kolejnej akcji trafienie na wagę remisu zdobył nie kto inny jak Karacić i emocje zaczęły się od nowa. Po raz kolejny nastąpił chwilowy przestój w ataku, przerwany efektowną wrzutką i golem Denisa Bunticia, a potem kontrą i trafieniem Jureckiego (25:23). Wydawało się, że może być to moment przełomowy, ale goście nie dawali za wygraną.

Istny horror miał więc rozegrać się dopiero w ostatnich dziesięciu minutach. Niestety agresywna obrona Vive powodowała, że kielczanie często musieli grać w osłabieniu. Żółto-biało-niebiescy mieli też problemy w ataku pozycyjnym. Za to w obronie cudów dokonywał Szmal. W 55. minucie na tablicy świetlnej ciągle był remis (28:28), a kwestia awansu otwarta. Wtedy arcyważną bramkę zdobył Bielecki, ale nie pomylił się również Nemanja Pribak. Ostatnie fragmenty wyglądały dramatycznie. Prowadzenie kielczanom dał Uros Zorman, a goście w 28. minucie poprosili o czas. Szybko wyrównał jednak Gorbok, ale nie pomylił się też Buntić. Do końca pozostała nieco ponad minuta. Kiedy trafił ponownie Zorman, stało się jasne, kto pojedzie do Kolonii.

W tym momencie na boisku rozpoczęły się przepychanki miedzy zawodnikami, Macedończycy nie wytrzymywali nerwowo. W efekcie Jurecki zobaczył trzecią kare i czerwoną kartkę. Na 50. sekund przed końcem było 32:30. Trafił jeszcze Pribak, ale kropkę nad "i" postawił Strlek  i to mistrzowie Polski awansowali do Final Four Champions League!

Vive Tauron Kielce - Vardar Skopje 33:31 (16:14)

pierwszy mecz: 22:20; awans: Vive Tauron Kielce

Vive:
Szmal, Sego - Aquinagalde 3, Bielecki 8/2, Buntić 4, Chrapkowski, Cupić 3, Grabarczyk, Jachlewski, Jurecki 5, Musa, Reichmann, Rosiński 2, Strlek 3, Tkaczyk, Zorman 5.
Karne: 2/2.
Kary: 12 min. (Jurecki - 6 min i czerwona kartka; Zorman, Tkaczyk i Buntić po 2 min.).

Vardar: Sterbik, Milić - Abutović, Brumen 1, Chipurin, Dibirov 2, Dujszebajew 9/3, Gorbok 5, Karacić 8/3, Lazarov, Marković, Pribak 2, Shinshkarev 2, Stoilov 1, Terzić, Toskić 1.
Karne: 6/8.
Kary: 6 min. (Abutović, Brumen i Toskić po 2 min.).

Sędziowie: Martin Gjeding i Mads Hansen (obaj Dania).

Widzów: 4.500 (około 200-osobowa grupa kibiców Vardaru).

Źródło artykułu: