Trener Zagłębia, Bożena Karkut, sugerowała że dla jej zespołu priorytetem jest w tej chwili walka o Puchar Polski. Ale już pierwsze minuty sobotniej potyczki nie pozostawiły wątpliwości, że lubinianki także w lidze nie mają zamiaru sobie pofolgować. Choć długo zawodziła je skuteczność. W pierwszym kwadransie lubinianki pudłowały na potęgę, co skrzętnie wykorzystały gospodynie, wychodząc na prowadzenie 6:4. Ruch nieustannie starał się znaleźć odpowiedni patent na podwyższoną obronę Zagłębia. Sprawiało to chorzowiankom niemały trud. Najczęściej kończyło się na indywidualnych akcjach świetnie dysponowanej Viktorii Belmas, której występ był poważnie zagrożony z powodu... zęba mądrości - Od kilku dni odczuwam bardzo mocny ból, ale wzięłam dużą dawkę środków przeciwbólowych i dałam radę - mówiła ukraińska rozgrywająca.
[ad=rectangle]
W 29 minucie Zagłębie było zmuszone grać w podwójnym osłabieniu. Wówczas na pierwszy plan wysunęła się Zuzanna Ważna. Najpierw zrehabilitowała się po zmarnowanym chwilę wcześniej rzucie karnym, a na 5 sekund przed syreną obwieszczającą przerwę, udowodniła, że w jej prawej ręce drzemie ogromna siła i precyzja. Ważna wystrzeliła z okolic 20 metra jak z armaty, trafiając w samo okno bramki Zagłębia. Ta aż zadrżała w posadach! Kibice zgromadzeni w hali najpierw wpadli w osłupienie, a następnie w euforię - Ruch prowadził po pierwszej połowie 10:8.
W drugiej partii mecz wyraźnie się zaostrzył i przypominał ostatnie starcie obu ekip w Lubinie, gdzie Marlena Lesik złamała rękę, a Kaja Załęczna nos... Skrzydłowa Miedziowych i tym razem runęła na parkiet. - Na szczęście "dostałam" kilka centymetrów niżej. Przez moment się przestraszyłam. Kontuzja nosa to nic przyjemnego, nie polecam - uśmiechała się Załęczna.
Niebieskie przystępowały do spotkania w bardzo okrojonym składzie. Do końca sezonu z gry wykluczona jest wspomniana Lesik, a na urlopy macierzyńskie wybierają się od niedawna Monika Migała i Agnieszka Piotrkowska. Dodatkowo kilka dni temu, po raz kolejny, kolano uszkodziła Żaneta Sucheta. Krótka ławka długo nie dawała o sobie znać. Końcowy kwadrans dobitnie pokazał jednak, że bez możliwości rotacji nie da się, przez pełne 60 minut, przeciwstawić tak mocnemu rywalowi jak Zagłębie. W 35. minucie Niebieskie wygrywały nawet 13:8. Wtedy ciężar gry wzięła na siebie, jak na liderkę przystało, Joanna Obrusiewicz. W drugiej połowie trafiła aż siedmiokrotnie i przyczyniła się do szybkiego odrobienia strat przez Miedziowe. W 41. minucie było 14:14, a w 46. już 19:16 dla Zagłębia. Od tej pory przyjezdne spokojnie punktowały wyczerpane rywalki. - Jesteśmy dobrze przygotowane do każdego meczu, ale brakuje zmienniczek. Przydałaby się chociaż minuta na oddech, a w naszej sytuacji nie można było na to liczyć - wzdychała Ważna.
Ruch Chorzów - Zagłębie Lubin 20:25 (10:8)
Ruch: Ciesiółka, Montowska - Pieniowska 3, Jasinowska 2, Drażyk, Krzymińska, Masłowska, Doktorczyk 4, Rodak 3, Płomińska, Belmas 3, Ważna 5.
Trener: Marcin Księżyk
Kary: 12 minut
Karne: 1/3
Zagłębie: Maliczkiewicz, Tsvirko, Chojnacka - Załęczna 4, Piekarz 1, Pałgan, Obrusiewicz 8, Paluch, Lalewicz 2, Piechnik 1, Lima 2, Walczak 1, Jochymek 4, Milojević 2.
Trener: Bożena Karkut
Kary: 14 minut
Karne: 4/4
Sędziowali: Paweł Podsiadło, Adam Świostek (Radom)
Widzów: 300