- Pierwszy krok do tej czwórki jest postawiony. Patrząc na sam mecz, zarówno my, jak i Stal potrafimy grać jeszcze lepiej. Sporo błędów towarzyszyło temu meczowi. Na pewno w głowie siedzi to zwycięstwo. Jedziemy do Mielca, żeby zakończyć tę rywalizację. Ciężko będziemy na to pracować przez cały tydzień, bo wiemy jaka atmosfera tam panuje. Jeśli przyjdą kibice, to w hali jest bardzo głośno, a Stal gra u siebie naprawdę bardzo dobrze. Kolejna wojna przed nami - ocenił Bartosz Konitz.
[ad=rectangle]
Ważną rolę w obu ekipach odegrali trenerzy: Paweł Noch i Rafał Biały. Pokazali, że potrafią dobrze przygotować zespoły taktycznie, a właśnie takich "manewrów" w Azoty Arenie nie brakowało, na co uwagę zwrócił również "Oranje". - Drużyny dobrze się znają. Trenerzy tak samo, więc w takiej sytuacji liczą się najdrobniejsze szczegóły. Taktycznie trzeba to jakoś rozwiązać i to potem widać na parkiecie. Z jednej i drugiej strony są przygotowane jakieś alternatywy. Takie małe szczegóły decydują o zwycięstwie - zaznaczył.
Zapytany na koniec, jaki detal zdecydował, że Pogoń znalazła się bliżej gry o najlepszą czwórkę PGNiG Superligi, odpowiedział. - Uważam, że od drugiej połowy mieliśmy ten wynik pod kontrolą. Prowadziliśmy jedną-dwoma bramkami, ale tak było właściwie przez cały mecz. Nie pogubiliśmy się. Końcówka wyglądała słabiej w drużynie z Mielca, bo Gudz zszedł z czerwoną kartką. To jest zawodnik, który wykonuje w Stali ogromną pracę w obronie. Cały czas biega za kołowym. Trzeba dodać, że to my zachowaliśmy zimne głowy i zagraliśmy do końca - podsumował Konitz.