Kibice oglądający mecz Pogoni Szczecin ze PGE Stalą Mielec nie mogli być zawiedzeni. Spotkały się bowiem dwie drużyny o podobnym potencjale. Emocji więc nie brakowało. O zwycięstwie gospodarzy przeważyły natomiast błędy rywala, na które zwrócił uwagę Paweł Noch. - Jeżeli chodzi o nas, to pojawiły się rażące pomyłki w obronie. W drugiej połowie był taki fragment, w którym popełniliśmy trzy błędy techniczne pod rząd. Drużyna ze Szczecina zdobyła dwubramkową przewagę. My nie potrafiliśmy już ich dogonić. Szyki pokrzyżowała nam czerwona kartka Mirka Gudza. Niemniej uważam, że w drugiej połowie popełniliśmy zbyt dużo błędów i to zarówno w ataku, jak i w obronie - skwitował w pierwszej chwili trener mielczan.
[ad=rectangle]
Co ciekawe, w sezonie zasadniczym rywalizacja między obiema siódemkami wyglądała zgoła inaczej. W Szczecinie Pogoń przegrała dość wyraźnie, zrewanżowała się natomiast mielczanom na ich terenie. Tym razem było zdecydowanie bardziej emocjonująco i wyrównanie. - Na to wskazuje wynik. Do czterdziestej którejś minuty (do 47. min. - dop. red.) było po równo. Przy wyniku remisowym mieliśmy przewagę liczebną. Zamiast wówczas wybronić, straciliśmy dwie bramki. Tamten fragment mógł nas dużo lepiej ustawić przed ostatnim kwadransem, ale tego nie wykorzystaliśmy i przegraliśmy - zaznaczył Noch.
Nie brakowało również ciekawych zagrań taktycznych. Na takie zdecydowali się zarówno Rafał Biały, jak i wspominany Noch. Temu drugiemu utrudniła sytuacja z Gudzem. - Dokładnie tak, te elementy w grze, które wymieniłem wcześniej zadecydowały o tym, że przegraliśmy. Manewr z wyłączeniem Bartka był spowodowany tym, że nie było już Mirka Gudza. Musieliśmy to sobie jakoś poukładać. Nie udało się. Mamy kolejny mecz u siebie. Musimy zebrać się fizycznie, bo mamy drobne urazy - dodał nasz rozmówca.
Z urazami uporali się Damian Krzysztofik i właśnie Gudz. Obaj rozegrali dobre zawody i okazali się być tej drużynie bardzo potrzebni. Na pewną kwestię właśnie ze swoimi obrotowymi zwrócił uwagę także Noch. - Były jakieś dziwne sytuacje na obrocie: raz był dyktowany faul, innym razem było dobrze. Wprowadziło to w naszych poczynaniach nie tyle niepokój, co pewien zamęt, bo nie wiedzieliśmy w końcu, w których momentach obrotowy jest faulowany, a w których to on fauluje - powiedział.
- W końcowych minutach zabrakło skuteczności. Powtarzam, mieliśmy w tym meczu swoje szanse, aby objąć jedno lub dwubramkową przewagę. Być może wtedy ten mecz potoczyłby się inaczej. Jednak się nie udało. Wracamy do siebie, mamy parę dni na to, by dojść do siebie. Walczymy dalej - podsumował szkoleniowiec piątego zespołu po rundzie zasadniczej.