Spotkanie w Sparkassen Arenie było znakomitą wizytówką szczypiorniaka. Od pierwszych minut rywalizacja była niezwykle zacięta, a zawodnicy obu drużyn nie przebierali w środkach podczas interwencji w defensywie. Nie brakowało walki, pięknych bramek i świetnych parad bramkarzy.
[ad=rectangle]
W ciągu pierwszego kwadransa meczu żadna z drużyn nie wypracowała sobie choćby najmniejszej zaliczki. W bramce Lwów świetnie spisywał się Niklas Landin, któremu po drugiej stronie parkietu nie ustępował młody Kim Sonne. 22-letni Duńczyk wskoczył między słupki THW pod nieobecność Johana Sjostranda oraz Andreasa Palicki i w niedzielnym starciu stanął na wysokości zadania.
Dzięki kilku interwencjom Sonne oraz trafieniom Marko Vujina i Arona Palmarssona Zebry odskoczyły w 19. minucie na prowadzenie 7:4. Lwy wydawały się wówczas kompletnie bez pomysłu na rozmontowanie agresywnej defensywy rywali, z pomocą swoim podopiecznym przyszedł jednak trener Nicolaj Jacobsen, po uwagach którego RNL powróciło do gry. W 24. minucie goście z Mannheim prowadzili nawet 9:8, na przerwę schodząc z nieznaczną stratą do kilończyków (10:11).
Po zmianie stron Lwy ponownie złapały jednak zadyszkę, co szybko wykorzystały Zebry, w pełni przejmując kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie. Podopieczni Alfreda Gislasona nie potrafili jednak utrzymać prowadzenia - THW co chwila odskakiwało na dwie bramki przewagi, by minutę lub dwie później ponownie remisować.
Solidniejszą zaliczkę Zebry zbudowały dopiero na dziesięć minut przed końcową syreną, kiedy po kolejnych interwencjach Sonne i bramce Patricka Wiencka wygrywały 21:17. Gdy w 55. minucie bramka Domagoja Duvnjaka dała gospodarzom prowadzenie 22:19 wydawało się już, że losy meczu są rozstrzygnięte. Lwy jednak nie zrezygnowały z walki o choćby jeden punkt i ich starania zostały nagrodzone.
Na ostatnie pięć minut meczy bramkę Lwów zaczarował Landin, w ofensywie przebudził się natomiast Uwe Gensheimer, który do spółki z Haraldem Reinkindem doprowadził do remisu 23:23 na 48 sekund przed końcowym gwizdkiem. Zebry mogły jeszcze przechylić szalę triumfu na swą korzyść, Landin odbił jednak rzut Steffena Weinholda, a dobitka Palmarssona trafiła w poprzeczkę.
Podział punktów w Kilonii jest korzystniejszym wynikiem dla THW, które utrzymało 1. miejsce w tabeli i nad ekipą Lwów ma dwa punkty przewagi oraz zdecydowanie korzystniejszy bilans bramkowy. To, do spółki z nieco łatwiejszym terminarzem stawia zespół Alfreda Gislasona w uprzywilejowanej pozycji na finiszu sezonu.
W dwóch pozostałych niedzielnych meczach DKB Handball Bundesligi cenne wygrane odniosły SG Flensburg-Handewitt i HSV Hamburg. Kolejne mecze ligi niemieckiej we wtorek oraz w środę.
Niedzielne mecze 28. kolejki DKB Handball Bundesligi:
THW Kiel - Rhein-Neckar Löwen 23:23 (11:10)
Najwięcej bramek: dla Kiel - Steffen Weinhold 5, Niclas Ekberg 4, Domagoj Duvnjak, Joan Canellas - po 3; dla RNL - Uwe Gensheimer 8, Andy Schmid 4, Kim Ekdahl Du Rietz 3.
SG Flensburg-Handewitt - GWD Minden 27:24 (13:11)
Najwięcej bramek: dla Flensburga - Anders Eggert 12, Anders Zachariassen 4; dla Minden - Aljoscha Schmidt 8, Aleksandar Svitlica 5.
HSV Hamburg - Frisch Auf! Göppingen 30:29 (15:16)
Najwięcej bramek: dla HSV - Kentin Mahe 8, Torsten Jansen, Adrian Pfahl - po 4; dla Göppingen - Marcel Schiller 12, Manuel Späth, Zarko Sesum - po 4.