Rewanżowe spotkanie w Szczecinie już przed jego rozpoczęciem wzbudzało ogromne emocje i zainteresowanie. Większość kibiców zadawała sobie pytanie, czy SPR Pogoń Baltica Szczecin zdoła wyeliminować z walki o medale mistrzostw Polski wciąż aktualne wicemistrzynie kraju. Ostrożność zachowywał sztab szkoleniowy oraz działacze siódemki z Grodu Gryfa. - Dla nas to jest dopiero pierwsza połowa meczu. Marzymy, aby nie doprowadzić do dogrywki w Lubinie - liczył prezes Przemysław Mańkowski.
[ad=rectangle]
Bardzo dużą determinację już na samym początku zawodów wykazywały zawodniczki obu zespołów. Nic dziwnego, bo zarówno jedne jak i drugie marzyły o zwycięstwie. Kilka udanych interwencji zaliczyła Monika Maliczkiewicz, niemniej na minimalnym prowadzeniu pozostawały miejscowe (3:2 po 9 minutach). Miedziowe zaczęły się jednak mylić w ataku pozycyjnym, dzięki czemu Pogoń zdołała wyprowadzać kontry. Po jednej z nich Daria Zawistowska trafiła już na 6:3. Euforycznie reagować zaczęli miejscowi kibice, których taki wynik musiał cieszyć.
Lubinianki zaczęły stawiać na coraz twardszą defensywę. Momentami wychodziły nawet na 9 metr kryjąc indywidualnie atakujące szczeciniaki. Co ciekawe, gospodynie wcale nie pozostawały dłużne. Taka właśnie obrona sprawiała, że trudniej było wypracować czystą pozycję rzutową. Większy problem dało się zauważyć po postawie Zagłębia, które po 22 minutach miało już od odrobienia pięć bramek (10:5). Stosunkowo często piłka mijała światło bramki po rzutach Joanny Obrusiewicz. W dodatku Miedziowe często zmuszone były siadać na ławce kar, co jeszcze bardziej utrudniało zadanie. Niemniej prowadzenie Pogoni zmalało przed przerwą do czterech "oczek". Zapowiadało to tym większe emocje po zmianie stron.
Druga połowa od samego początku nacechowana była sporym ładunkiem emocjonalnym. Wydawało się, że to Zagłębie zacznie szybko odrabiać straty. Zmniejszyło nawet dystans do rywala na 14:11. Pogoń jednak błyskawicznie przywróciła wcześniejszy stan rywalizacji (16:11). Kolejne minuty to już gra gol za gol. Granatowo-bordowe starały się korzystać z gry w przewadze liczebnej i trzeba przyznać, że wychodziło im to całkiem nieźle. Od 39. minuty plaster od Hanny Yashchuk otrzymała Obrusiewicz. Przy stanie 19:13 o czas poprosiła Bożena Karkut. Sytuacja jej drużyny była nie do pozazdroszczenia.
W 44. minucie Pogoń Baltica prowadziła już 23:15. Czas płynął nieubłaganie. Nic więc dziwnego, że dość mocno zaczęło się spieszyć lubiniankom. Szwankowała jednak skuteczność i to nawet wówczas, gdy granatowo-bordowe musiały sobie radzić bez ukaranej chwilę wcześniej Małgorzaty Stasiak. Na dwanaście minut przed końcową syreną można już było zaryzykować stwierdzenie, że zwycięstwo osiągną gospodynie. Wskazywać na to mógł wynik, a właściwie pogrom faworyzowanych Miedziowych (27:17). Tym samym Zagłębie będzie musiało pożegnać się z grą o medale, co w tym przypadku nie zdarzyło się bardzo, bardzo dawno! Gra systemem 4:2 nie przyniosła poprawy sytuacji. Pogoni wyraźnie się nie spieszyło. Ostatecznie ekipa z Grodu Gryfa ograła rywala aż 31:22.
SPR Pogoń Baltica Szczecin - KGHM Metraco Zagłębie Lubin 31:22 (13:9)
Pogoń Baltica: Płaczek, Szywerska - Huczko, Sabała, Stachowska 1, Cebula 7, Noga, Głowińska 1, Jurczyk, Królikowska 5, Stasiak 7, Zimny 3/2, Koprowska, Zawistowska 4, Kochaniak 1, Yashchuk 2.
Karne: 2/3
Kary: 8 min.
KGHM Metraco Zagłębie: Tsvirko, Chojnacka, Maliczkiewicz - Robótka, Piekarz, Pałgan 1, Obrusiewicz 10/3, Konofał, Paluch, Premović 1, Lalewicz 3, Piechnik 3, Lima 1/1, Walczak 1, Jochymek 2, Milojević.
Karne: 4/6
Kary: 14 min.
Kary: Pogoń Baltica - 8 min. (Stasiak, Królikowska, Zimny, Kochaniak po 2 min.); KGHM Metraco Zagłębie - 14 min. (Pałgan - 4 min., Paluch, Obrusiewicz, Milojević, Lima, Jochymek po 2 min.).
Sędziowie: Kaszubski, Wojdyr (obaj z Gdańska).
Delegat ZPRP: Krzysztof Manyś (z Poznania).
Widzów: 500.
Gratulacje dla ekipy ze Szczecina.