Szczypiornistki z południa Polski marzyły, by w końcu wygrać. W 2015 roku zanotowały cztery porażki w lidze i jedną w Pucharze Polski. Po zwycięstwie Sambora Tczew nad SPR-em Olkusz, spadły na dziesiąte miejsce w lidze. Strata do czołowej ósemki przed szesnastą serią spotkań wynosiła już osiem punktów. W dużo lepszej sytuacji był zespół z Koszalina, zajmujący czwartą pozycję w tabeli z dorobkiem 20 oczek.
[ad=rectangle]
Pierwsza bramka padła dopiero w 5. minucie, a jej autorką była Joanna Gadzina. Sądeczanki jeszcze przez 60 sekund grały na zero z tyłu, głównie dzięki kilku dobrym interwencjom bramkarki Aleksandy Sach. Brakowało im za to skuteczności w ataku. Przyjezdne rozkręciły się i w 10. minucie szybka akcja Aleksandry Kobyłeckiej dała prowadzenie 3:1. Kiedy szybko przewaga wzrosła do 3 bramek, trener Dusan Danis poprosił o czas. Przerwa była konieczna, bo Olimpia-Beskid po niezłym początku zaczęła popełniać błędy i łatwo tracić piłki.
Po przerwie niewiele się zmieniło, a w 16. minucie przyjezdne wygrywały już 10:5. 180 sekund później Joanna Gadzina zdobyła gola na 8:11, w czym pomógł jej ofiarny pad. Przy okazji zderzyła się z bramkarką Beatą Kowalczyk, co zaowocowało urazem nogi zawodniczki Energi AZS.
Choć koszalinianki utrzymywały 3-4 bramkowe prowadzenie, na niecałe 7 minut przed końcem pierwszej części trener Edward Jankowski poprosił o czas. Na niewiele się to zdało, bo po lepszej końcówce w wykonaniu gospodyń, przewaga stopniała tylko do dwóch punktów (13:15).
Po zmianie stron sądeczanki szybko zaczęły zbliżać się nawet na jedną bramkę. Taki stan utrzymywał się do 36. minuty, gdy Katarina Dubajova rzuciła celnie i zrobiło się po 17. Znów zespół z Nowego Sącza mocno wspierała interwencjami bramkarka Sach, a po chwili kolejny rzut Słowaczki dał prowadzenie.
Do 46. minuty Olimpia miała jednobramkowe przewagi, lub utrzymywał się remis. Zmienił to dopiero rzut karny pewnie wykorzystany przez Aleksandrę Kobyłecką. Szkoleniowiec Energi AZS nieco wcześniej posłał na parkiet Sarę Garovic, która może nie potrafiła trafić w bramkę, ale momentami dobrze spełniała funkcję plastra dla Katainy Dubajovej.
Trener Jankowski nie był zadowolony z postawy swoich podopiecznych, więc w 49. minucie zaprosił je na krótką przerwę przy stanie 22:21 (gol Anny Kalicieckiej). Nie minęło 120 sekund, a o czas poprosił Dusan Danis. Wtedy Olimpia przegrywała 22:23.
Już do samego końca emocji w hali nowosądeckiego MOSiR-u nie brakowało. Góralki były wysyłane na ławki kar, a mimo to dalej na tablicy był remis lub minimalna przewaga zespołu gospodarzy. 1,5 minuty przed końcem uśmiechnęło się szczęście do Olimpii-Beskidu, bo ukarana została Kobyłecka.
Takiego prezentu nie udało się do końca wykorzystać. Najpierw Joanna Chmiel rzuciła na 28:27. Akcja zaczęła się od straty Olimpii, gdy Olga Figiel tak podała do Anny Kalicieckiej, że piłka trafiła ją w nogę. Szkoleniowiec sądeckiego zespołu jeszcze raz poprosił o czas. Po nim wyrównała Dubajova, która wykazała się też dużym heroizmem w akcji obronnej na kilka sekund przed syreną. Po starciu długo nie podnosiła się z parkietu i nie mogła złapać oddechu, ale pomogła w uratowaniu remisu.
Olimpia-Beskid Nowy Sącz - Energa AZS Koszalin 28:28 (13:15)
Olimpia:
Sach, Bargieł - Dubajova 9 (1/2), Kaliciecka 6, Gadzina 5, Szczecina 3, Masna 3 (1/2), Figiel 1, Rączka 1, Basta.
Kary: 10 min.
Karne: 2/4
Energa AZS:
Kowalczyk, Prudzienica - Kalska 9 (5/6), Błaszczyk 5, Kobyłecka 4 (1/1), Matuszczyk 4, Muchocka 2, Załoga 2 (2/2), Manoila 1, Chmiel 1, Garović.
Kary: 10 min.
Karne: 8/9
Kary:
Olimpia-Beskid (Olga Figiel - 4 min, Joanna Gadzina, Małgorzata Rączka, Anna Kaliciecka - po 2 min.); Energa AZS (Aleksandra Kobyłecka i Sylwia Matuszczyk - po 4 min., Paulina Muchocka - 2 min.
Czerwona kartka: Joanna Gadzina (Olimpia) - 59. min.
Sędziowie: Michał Kopiec (Siemianowice Śląskie) i Marcin Zubek (Bytom).
Delegat ZPRP: Stanisław Puszkarski (Zamość).
Widzów: 400.
Jak łatwo w Polsce rozwiązać kontrakt i zmienić klubik na jaki się chcę.