Biało-czerwoni spotkanie rozpoczęli nieźle. Podopieczni Michaela Biegler szybko objęli prowadzenie 3:1, a dwoma skutecznie wyegzekwowanymi rzutami karnymi w mecz wprowadził się Michał Daszek. Naszych zawodników z dobrego rytmu wybiła dopiero... kara dla Marka Kowaczka. Polacy przegrali własną przewagę dwoma trafieniami, pozwalając rywalom na doprowadzenie do remisu.
[ad=rectangle]
Wydarzenia te wpłynęły na zawodników Bieglera trzeźwiąco. Biało-czerwoni uszczelnili linię defensywną, co z miejsca zaowocowało kontrami, stuprocentowe okazje zmarnowali jednak Adam Wiśniewski oraz Daszek. Polacy długo nie byli w stanie zbudować nad rywalem większej bramkowej przewagi, choć między słupkami kilkoma klasowymi interwencjami błysnął Sławomir Szmal.
W ataku pozycyjnym konstruowanym przez nasz zespół tradycyjnie dużo było fantazji i prowizorki. Podopieczni Bieglera często szukali gry z kołem, a swoich sił w rzutach z drugiej linii próbował Karol Bielecki. Akcje te w połączeniu z udanymi zrywami Mariusza Jurkiewicza sprawiły, że nasz zespół na kilka minut przed przerwą odskoczył Słowakom, schodząc do szatni z pięcioma golami zaliczki.
W drugą połowę znakomicie wprowadził biało-czerwonych Marcin Wichary. Doświadczony golkiper, wspomagany przez słupki i poprzeczkę, pokonać nie dał się rywalom przez blisko sześć minut, a strzelecką niemoc podopiecznych Zoltana Heistera po kontrataku przełamał dopiero Mirosław Wolenticz.
Polacy starcie z drugim garniturem słowackiej kadry długimi momentami traktowali mocno treningowo. Nasi zawodnicy regularnie szukali gry z pierwszą linią, dzięki czemu stosunkowo często - na tle poprzednich meczów kadry Bieglera - do sytuacji strzeleckich dochodzili skrzydłowi. Akcje te w połączeniu z przebojami Piotra Chrapkowskiego sprawiły, że rywale w drugiej połowie nie byli w stanie zniwelować strat.
Biegler w niedzielnym meczu dał szansę występu wszystkim zawodnikom. Po przerwie z dobrej strony pokazali się zwłaszcza wspomniani już Wichary i Chrapkowski oraz Patryk Kuchczyński. Biało-czerwoni z odniesieniem zwycięstwa nie mieli większych problemów. Polacy do ostatnich minut spokojnie kontrolowali wynik spotkania, inkasując zasłużone dwa punkty.
Polska - Słowacja 28:20 (15:10)
Polska: Szmal, Wichary - Lijewski 3, Kuchczyński 5/2, Niewrzawa, Bielecki, Rojewski, Wiśniewski 3, B. Jurecki 3, Grabarczyk, Jurkiewicz 4, Syprzak 2, Daszek 4/3, Masłowski 1, Gumiński, Krzysztofik, Szyba, Chrapkowski 3.
Karne: 5/6.
Kary: 8 min.
Słowacja: Paul, Zernovic - Kowaczech 2, Kucharik 1, Kysel 1, Slaninka 2, Wolenticz 3/1, Adamcik, Takac 1, Masica 2, Duris 3, Pekar, Zechmeister 3/2, Hantak, Briatka, Siwak 2.
Karne: 3/5.
Kary: 10 min.
Kary: Polska - 8 min. (Jurkiewicz - 4 min., Grabarczyk, Niewrzawa - 2 min.) oraz Słowacja - 10 min. (Pekar - 4 min., Kowaczech, Adamcik, Kucharik - 2 min.).
Sędziowie: M. Leszczyński, M. Piechota (Płock).
Tabela Christmas Cup