Małgorzata Stasiak: Taka zaliczka pozwoli przejść nam tę rundę

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Efektowną wygraną nad HIFK rozpoczęły przygodę z Challenge Cup szczecinianki. Podopieczne Adriana Struzika momentami osiągnęły wręcz miażdżącą przewagę.

Mogła się podobać gra SPR Pogoni Baltica Szczecin na tle rywala z Europy. Finki okazały się być zespołem zdecydowanie słabszym pod każdym względem. Mało kto się jednak tego spodziewał, ponieważ wiedza o przeciwniku była znikoma. Niemniej wynik był, jak na te rozgrywki, dość rekordowy. Podobnie zresztą jak frekwencja na trybunach. - Dopiero zaczynamy swoją przygodę z tym pucharem, więc o rekordach nie ma co mówić. Ważniejsze było to, że wygrałyśmy zdecydowanie. Gdzieś może wkradły się głupie, proste błędy, ale one wynikały z chwilowej dekoncentracji. Myślę, że ta zaliczka pozwoli nam spokojnie przejść tę rundę - oceniła w kilku pierwszych słowach Małgorzata Stasiak. [ad=rectangle] Ekipa z Grodu Gryfa już do przerwy osiągnęła ogromną przewagę, która pozwalała sądzić, że zawody zostały rozstrzygnięte. Tym bardziej, obserwując niezbyt poradną momentami grę helsinianek - Oj nie, znam takie mecze, gdzie 10 bramek zaliczki, czy nawet 12 nic nie znaczyło - zaprzeczyła tej tezie rozgrywająca.

Był taki moment, kiedy rywalki zmniejszyły straty do 9 "oczek". O czas poprosiła trenerka Brigitta Lindholm licząc, że uda się je bardziej zminimalizować. To był tylko promyk nadziei, który jednak szybko zgasł. Potwierdziły się tym samym przedmeczowe opinie o słabościach przeciwniczek. - Staram się nie sugerować opiniami zewnętrznymi, bo na parkiecie liczy się przede wszystkim charakter. Z tego miejsca chciałabym podziękować i pogratulować dziewczynom tej waleczności. Cieszyły się naprawdę z każdej bramki, nieważne czy była to 10. czy 15. Radość ich była taka, jakby wygrywały mistrzostwo świata. Chwała im za to, my się musimy tego jeszcze nauczyć - dodała Stasiak.

Na koniec zapytana o swój stan zdrowia i coraz lepszą dyspozycję, odpowiedziała. - Powrót po kontuzji bywa trudny. Sama nie czuję się jeszcze w 100 proc. zdrowa. Staram się, jak mogę. Z dnia na dzień jest coraz lepiej. Mam nadzieję, że z czasem będę więcej wchodzić w mecz. Na razie jest to taki wymiar czasu, na jaki zasługuję i jakiego oczekuję, więcej nie potrzebuję - skwitowała na koniec zawodniczka.

Źródło artykułu: