Ósmy zespół ostatnich mistrzostw Polski uległ ekipie Rafała Białego różnicą dwóch trafień. O sukcesie szczecinian przesądziła pierwsza połowa meczu. MMTS na właściwe obroty wszedł dopiero po przerwie, strat poniesionych we wcześniejszej fazie spotkania kwidzynianie odrobić już jednak nie zdołali.
[ad=rectangle]
- Jeżeli wychodzi się na boisko bez jaj, jeśli Konitz urządza sobie strzelnicę i rzuca praktycznie bez reakcji naszych zawodników, to trudno mówić o wygraniu zawodów - mówi na łamach oficjalnej strony internetowej MMTS-u trener Kotwicki. - Przeciwnik był po prostu lepszy o nasza indolencję w obronie. Inna sprawa to słupki, poprzeczki oraz bramki, które wyjął Szczecina.
W przerwie meczu w szatni jego zespołu atmosfera była gorąca. - Powiedziałem tylko, że jak się wychodzi na boisko w ekstraklasie męskiej to gra się jak mężczyzna, a nie jak kobieta. To skandal, co działo się w tej pierwszej połowie - nie kryje doświadczony szkoleniowiec.
- Między trzecim a ósmym zespołem w ligowej tabeli praktycznie nie ma żadnej różnicy. Decyduje kwestia dnia. Gdybyśmy w sobotę zagrali bardziej konsekwentnie w obronie, z ambicją i zaangażowaniem, to mecz wyglądałby zupełnie inaczej. Niestety pierwszą połowę zagraliśmy jak frajerzy - kończy Kotwicki.
Źródło: mmts-kwidzyn.pl
"Oj Dana Dana...nie ma Hoffmana"
Pluł i kąsał wiele razy...aż dał du.. bez urazy...
Taka krótka krotochWidać, że Kotwicki nawet Hoffmana nazywa debilem... Ja widzę analogię do Pana osoby... Czytaj całość