Kwadrans emocji i kolejne łatwe punkty Nafciarzy - relacja z mecz Orlen Wisła Płock - KS Azoty Puławy

Nie było niespodzianki w sobotnim meczu Orlen Wisły Płock z KS Azotami Puławy. Nafciarze bez większych problemów pokonali gości z Lubelszczyzny 38:30 (20:16), odnosząc trzecią wygraną w sezonie.

- W Płocku gra się niesłychanie ciężko, jedziemy do jaskini lwa - mówił przed sobotnim meczem skrzydłowy puławskiej ekipy, Przemysław Krajewski. Azoty do Płocka zawitały z bagażem dwóch porażek w inauguracyjnych kolejkach sezonu i świadomością, że o odmienienie złej passy na parkiecie będzie im niezwykle ciężko. Płocki "lew" okazał się dla zawodników trenera Dragana Markovicia bezlitosny i bez większych kłopotów zapisał na swym koncie kolejne w tym sezonie punkty.
[ad=rectangle]
Spotkanie od pierwszych minut toczone było w dość szybkim tempie, akcje przenosiły się z jednej strony parkietu na drugą, ale w głównej mierze wynikało to z pasywnej gry obu drużyn w defensywie. Po czterech minutach gry bramka za bramkę Nafciarze odskoczyli na prowadzenie 4:2, którego jak się później okazało, nie oddali do końcowej syreny.

Dobrze w sobotnie zawody wprowadził się wyjściowy duet skrzydłowych Wisły - Ivan Nikcević - Valentin Ghionea, który imponował skutecznością tak w kontrach, jak i w ataku pozycyjnym. Grą Nafciarzy przyzwoicie kierował zaś Mariusz Jurkiewicz i mimo że postawa ekipy Manolo Cadenasa w obronie pozostawiała wiele do życzenia, to przewaga płockiej ekipy regularnie rosła. W 12. minucie po jednej z bramek "Kaczki" wynosiła już cztery trafienia (9:5).

Azoty swych szans upatrywały w szybkich wznowieniach gry oraz indywidualnych próbach Nikoli Prce, lecz doświadczony Bośniak zbyt długo był osamotniony na placu gry. Puławskiej ekipie brakowało płynności oraz dokładności w rozgrywaniu ataku pozycyjnego, szwankowała również celność podań i skuteczność rzutowa. Na pierwszy plan wysuwały się jednak przede wszystkim przestoje, które zadecydowały o tym, że Wisła do przerwy utrzymała kilkubramkową przewagę.

W 28. minucie po bramkach Marko Tarabochii, Piotra Masłowskiego oraz Kosty Savicia Azoty zbliżyły się do gospodarzy na dystans jednej bramki (15:16). Gdy już wydawało się, że spotkanie stanie się choć po części emocjonujące, puławianie zanotowali kolejną serię błędów, który z zimną krwią wykorzystała Wisła. Najpierw na listę strzelców wpisał się Jurkiewicz, chwilę później dwie bramki dołożył Tiago Rocha i do szatni Nafciarze zeszli prowadząc 20:16.

Po zmianie stron gospodarze szybko dobili rywala, w 39. minucie po dwóch bramkach Ghionei wygrywając już 27:19. Do końca meczu ekipa trenera Cadenasa dyktowała warunki gry, a na jakość ataków Nafciarzy nie wpłynęła spora rotacja. W końcówce spotkania swoją szansę na lewym rozegraniu dostał Dan-Emil Racotea, który błysnął w kilku akcjach i zakończył swój krótki występ z czterema trafieniami.

Wisła wygrała ostatecznie aż 38:30, notującym tym samym trzecią łatwą wygraną w sezonie 2014/15. Dla płockiej ekipy było to idealne przetarcie przed startującymi w przyszłym tygodniu rozgrywkami Ligi Mistrzów, w ramach których Nafciarze zagrają w sobotę z Besiktasem Stambuł.

Orlen Wisła Płock - KS Azoty Puławy 38:30 (20:16)

Orlen Wisła: Wichary, Corrales - Ghionea 5 (1/1), Jurkiewicz 5, Nikcević 5, Pusica 5, Rocha 5 (2/2), Racotea 4, Montoro 3, Syprzak 2, Zelenović 2, Tioumentsev 1, Wiśniewski 1, Daszek, Kwiatkowski.
Kary: 8 min.
Karne: 3/3.

Azoty: Bogdanov, Zapora - Prce 7, Krajewski 6 (4/4), Savić 5, Tarabochia 4, Sobol 3, Ćwikliński 2, Masłowski 2, Kus 1, Grzelak, Łyżwa, Przybylski, Skrabania.
Kary: 14 min.
Karne: 4/4.

Kary: Orlen Wisła - 8 min. (Ghionea, Nikcević, Pusica, Syprzak - po 2 min.); Azoty - 14 min. (Kus, Prce - obaj po 4 min., Krajewski, Sobol, Tarabochia - po 2 min.).

Sędziowali: Andrzej Rajkiewicz oraz Jakub Tarczykowski.
Widzów: 3 000 (za protokołem i ZPRP).

Źródło artykułu: