Puławianie do dwumeczu z ekipą z Kowna przystępowali po dość intensywnym okresie grania z zagranicznymi rywalami. Zespół z Lubelszczyzny najpierw wystąpił na turnieju Szczypiorno Cup w Kaliszu, a następnie podczas dwutygodniowego tournee po Bałkanach wziął udział w turniejach w Strudze (Macedonia) i Doboju (Bośnia i Hercegowina). Rywalizacja z litewską drużyną zamykała więc przedsezonowe przygotowania puławian do sezonu.
[ad=rectangle]
Podopieczni Dragana Markovicia piątkowy mecz z Granitasem rozpoczęli bardzo przyzwoicie, już w pierwszej połowie całkowicie dominując rywala i do szatni schodząc z sześcioma trafieniami zaliczki (17:11). Druga połowa była jednak o wiele gorsza.
- Do przerwy prowadziliśmy sześcioma bramkami i taki typowy brak koncentracji w drugiej połowie sprawił, że Litwini cały czas trzymali z nami kontakt - wspomina Marcin Kurowski. Granitas po przerwie odrobił większość strat, ale Azoty zdołały dowieźć nieznaczną przewagę do końcowej syreny i ostatecznie wygrały 29:28.
Sobotnie spotkanie miało podobny przebieg, aczkolwiek to w pierwszej, a nie w drugiej połowie puławianie grali bardzo ospale. Ich postawę odmieniła dopiero ostra reprymenda trenera Markovicia w przerwie. - W drugiej połowie zagraliśmy bardzo dobre zawody w obronie i wyglądało to już tak jak powinno. Zresztą wynik mówi sam za siebie - dodaje Kurowski.
Pierwszą połowę puławianie wygrali zaledwie 13:11, w drugiej zaś dobili rywala, w całym meczu triumfując aż 33:17. Po końcowym gwizdku humory w zespole dopisywały, jedynym zmartwieniem może być jednak kontuzja Kosty Savicia, który w piątkowym meczu skręcił kostkę. To ile spotkań opuści Bośniak powinno wyjaśnić się wkrótce.