Początkowo rozpiska turnieju w najstarszym mieście przewidywała rozegranie pojedynku o 3. miejsce i finału, jednak zespoły dogadały się między sobą, że zarówno gracze Nielby jak i MKS Poznań wolałyby zagrać z innymi rywalami, bo ze sobą sprawdzą się w kolejnym tygodniu.
Jako pierwsi na parkiety wybiegli poznaniacy, którzy po pokonaniu gospodarzy na cel wzięli sobie ŚKPR. Gracze ze stolicy Wielkopolski zdominowali początek pojedynku. Najpierw trzy rzuty karne pewnie wykonał Jakub Pochopień, a kolejne trzy bramki Daniela Bartłomiejczyka przedzielił gol Łukasza Niedzielaka. Po dziesięciu minutach gry MKS prowadził 7:2 i niewiele w grze świdniczan wskazywało na to, że obraz gry może się zmienić.
Przybysze z Dolnego Śląska walczyli ambitnie i stopniowo poprawiali swoją grę w ataku i redukowali ilość błędów w defensywie. Dzięki temu po skutecznej akcji Damiana Karpińskiego udało się im doprowadzić do wyrównania trzy minuty przed końcem pierwszej części gry. Ostatecznie jednak ostatnie słowo należało do poznaniaków, którzy po trafieniu Krystiana Kaczmarka prowadzili 16:14.
Siedmiominutowa niemoc ŚKPR po zmianie stron sprawiła, że MKS błyskawicznie odskoczył na siedem trafień różnicy (21:14). Podopieczni Domana Leitgebera spokojnie kontrolowali poczynania na parkiecie i morderczymi kontrami umacniali się na prowadzeniu. W drugiej połowie nie było stykowych momentów, bo serię dwóch kolejnych trafień świdniczanie zanotowali dopiero 4 minuty przed końcem.
MKS Poznań - ŚKPR Świdnica 33:24 (16:14)
MKS: Sobota, Zarzycki - Pochopień 6, Kasperczak M. 4, Bartłomiejczyk 4, Kasperczak J. 3, Tokaj 3, Leder 3, Jarosz 3, Wach 2, Przedpełski 2, Żóchowski 1, Niedzielak 1, Kaczmarek 1.
ŚKPR: Gil, Potocki, Bajkiewicz - Misiejuk 5, Rędziak 3, Rogaczewski P. 3, Wierzyński 3, Wecek 2, Krzaczyński 2, Karpiński 2, Grochowski 2, Chaber 1, Rynsza 1, Czerwiński, Kuchciński, Motylewski, Dębowczyk.
[ad=rectangle]
Po dobrym początku meczu w wykonaniu Nielby, a mając w pamięci pierwszy występ graczy trenera Zbigniewa Markuszewskiego w Kalisz Arenie, mogło się wydawać, że gospodarze podzielą los ŚKPR. Po pięciu minutach przegrywali 1:4.
Kibice zgromadzeni w hali byli świadkami najlepszej połowy podopiecznych Mateusza Różańskiego w dotychczasowych grach sparingowych. MKS grał szybko, zdecydowanie i z polotem na tle rywala z najwyższej klasy rozgrywkowej. Brylował Filip Surosz, który raz za razem pokonywał wągrowieckich bramkarzy. W pierwszej połowie zaliczył aż 8 trafień na swoim koncie. Dzielnie wspierał go Łukasz Sieg, który przed zmianą stron wpisał się na listę strzelców pięciokrotnie. To właśnie jego akcje z Tomaszem Wawrzyniakiem wzbudzały największy poklask wśród zgromadzonych.
Do dobrej postawy w ataku MKS nie dołożył wystarczająco mocnej defensywy. Otwarty mecz w pierwszej połowie zakończył się remisem 18:18, ale I-ligowiec również znajdował się na prowadzeniu.
W drugiej części gry kaliszanom zabrakło zimnej głowy w początkowych fragmentach. Pierwsze 10 minut kaliszanie przegrali 1:6 i było wiadomo, że w starciu z bardziej doświadczonym rywalem będzie niezwykle ciężko ponownie doprowadzić przynajmniej do remisu.
MKS w najlepszym fragmencie zniwelował straty do trzech bramek (22:25), ale chwilę później szybko rozwiał swoje marzenia o lepszym wyniku. Nielbiści spokojnie rozegrali końcówkę, prowadzili nawet ośmioma "oczkami", ale ostatecznie wygrali pięcioma.
MKS Kalisz - Nielba Wągrowiec 29:34 (18:18)
MKS: Trojański, Glabik, Jarosz - Surosz 9, Sieg 6, Krzywda 4, Strzebiecki 3, Adamski 2, Adamczak 1, Nowakowski 1, Franowski 1, Celek 1, Wawrzyniak, Salamon.
Nielba: Konczewski, Marciniak - Oliferchuk 9, Tarcjonas 5, Gąsiorek 4, Smoliński 3, Przybylski 3, Świerad 3, Tórz 3, Pawlaczyk 2, Widziński 1, Biniewski 1, Barzenkou, Radzicki, Kamyszek.