- Przede wszystkim ta konfrontacja była dla nas bardzo pożyteczna i interesująca jak każda rozegrana w europejskich pucharach. Brakuje nam takich meczy w naszej rodzimej lidze. Sobotnie spotkanie było świetne w naszym wykonaniu. Nie wiele ustępowaliśmy lubelskiej drużynie. Jednak rewanż już nie był tak udany. Nie potrafiliśmy utrzymać poziomu gry z dnia poprzedniego. Do tego doszły drobne urazy moich zawodniczek - podsumowuje spotkanie Vroni Keller.
- W rewanżowym meczu zaskoczyła nas zawodniczka z numerem 11 (Agnieszka Wolska - przyp. red.). Przed potyczką z polskim zespołem widzieliśmy nagrania video i nie przypominam sobie, aby kiedykolwiek tak zagrała. Oczywiście wiedzieliśmy, że najbardziej aktywna na parkiecie będzie "czwórka" (Dorota Malczewska - przyp. red.). To na niej opierała się gra zespołu i zdobywała najważniejsze bramki w spotkaniu. Jest naprawdę dobra - dodaje trenerka LC Bruhl
- Lubelski zespół gra na europejskim poziomie, ale będzie bardzo trudno wygrać to trofeum. Przeciwnicy nie należą do najłatwiejszych, ale będziemy obserwować występy waszej drużyny i życzymy wam powodzenia bo to na pewno się przyda - ocenia szanse lubelskiej drużyny w rozgrywkach Pucharu Federacji Szwajcarka
- Ciężko powiedzieć kto wygra tegoroczną edycję Pucharu EHF. Na pewno będzie to dobry i silny zespół, a takich w rozgrywkach pozostało jeszcze wiele - kończy Keller.