Mecz, choć zacięty, nie stał na wysokim poziomie. Obie drużyny dopuszczały się wielu prostych błędów, jednak nieco mniej popełnili ich goście i w pełni zasłużenie wygrali. Zwycięstwo jest nagrodą za determinację i konsekwencję. - Wszyscy wiedzieliśmy, że jest to jeden z najważniejszych meczów w tej fazie - komentował Roman Pożarek. - Walka toczyła się o cztery punkty. W decydujących momentach dobrze graliśmy w obronie i każdy wykonywał to, co do niego należało.
Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Lepiej rozpoczęli przyjezdni, którzy wypracowali kilkubramkową przewagę. Prowadzili 4:1, a następnie 10:5 i 11:7. Gospodarze mozolnie odrabiali stratę. Do remisu doprowadzili, wykorzystując podwójne osłabienie Piotrkowianina. Do nich należały również pierwsze minuty II połowy. Dzięki agresywnej obronie, interwencjom Vladimira Bozicia oraz niezłej skuteczności w ataku wygrywali 19:16.
Podopieczni Rafała Kuptela nie złożyli broni i zdołali odwrócić losy spotkania. Zadanie ułatwili im gwardziści, którzy notowali mnóstwo niewymuszonych strat, a nieporadnością wykazywał się zwłaszcza Nenad Zeljić, aż sześciokrotnie podający w nogi kolegów. Goście również nie ustrzegli się pomyłek, ale grali z większą ambicją i mieli w swoich szeregach Piotra Nera, który błysnął w końcówce, broniąc między innymi rzut karny Remigiusza Lasonia i zatrzymując, przy stanie 25:27, Pawła Prokopa.
O triumfie Piotrkowianina przesądził ostatecznie Piotr Swat. Po końcowej syrenie w jego drużynie zapanowała ogromna radość, a zupełnie inne odczucia towarzyszyły gospodarzom. - Ciężko było nam zaskoczyć rywali, którzy bardzo dobrze nas rozpracowali - przyznawał podłamany Wojciech Knop. - My nie realizowaliśmy założeń i nie byliśmy odpowiednio przygotowani. Nie wykorzystaliśmy bardzo dużo okazji. Ja również również zmarnowałem kilka takich, które w mojej ocenie mogły ustawić mecz. Jest mi wstyd i mogę tylko wszystkich przeprosić, choć za każdym razem daję z siebie 150 procent. Ciągle jednak czegoś brakuje.
Podczas konferencji prasowej dziennikarze dociekali, czego konkretnie opolanom brakuje. W sobotę w szeregach gwardzistów panowały chaos i dezorganizacja. Najlepiej obrazuje to sytuacja z II części, gdy mimo upłynięcia dwuminutowej kary gospodarze przez kilkanaście następnych sekund bronili w piątkę i na tyle źle kryli rywali, że wywalczyli oni rzut karny. - Jeszcze mocno odstajemy umiejętnościami, to trzeba głośno powiedzieć - stwierdził trener PE Gwardii Tadeusz Jednoróg. - Może pewną rolę odgrywa też sfera mentalna. Wypracowanych okazji nie potrafiliśmy zamienić na bramki. Po tamtej stronie stał taki sam bramkarz, jak u nas. Sami zrobiliśmy z Piotrka Nera mistrza świata. Przeciwników mieliśmy rozrysowanych. Wiedzieliśmy, czego się po nich spodziewać, mimo to nie potrafiliśmy ich zatrzymać. O tym musimy sobie porozmawiać. Myśmy też chcieli wygrać, ale niektórzy z zawodników podeszli do tego zbyt filozoficznie. Punkty podarowaliśmy
- Wygraliśmy większą chęcią walki - mówił Rafał Kuptel. - Jestem dumny z chłopaków. Znów pokazali, że mają charakter. Jak ostatnio, tak i dziś byli gladiatorami. Walczyli o każdą piłkę i centymetr boiska. Dzięki temu możemy cieszyć się z tak ważnych dwóch oczek.
PE Gwardia Opole - Piotrkowianin Piotrków Trybunalski 26:29 (14:14)
Gwardia: Malcher, Bozić - Śmieszek 4, Paweł Swat 1, Paweł Adamczak, Knop 4, Szolc 3, Scepanović 3, Zeljić 2, Drej, Piotr Adamczak, Garbacz 2, Prokop 4, Płócienniczak, Lasoń 3.
Trener: Tadeusz Jednoróg.
Kary: 14 minut.
Piotrkowianin: Ner, Procho - Mróz 4, Daćko 2, Woynowski 4, Stołowski 5, Trojanowski 2, Różański, Piotr Swat 4, Rumniak 3, Pilitowski 4, Pożarek, Pacześny 1.
Trener: Rafał Kuptel.
Kary: 6 minut.
Sędziowie: Andrzej Kierczak (Michałowice) i Tomasz Wrona (Kraków).
Widzów: 800.
Wladze Gwardii miejcie jaja i zmiencie cos bo na to już nie można patrzeć. Co ten terner zrobil z tych zawodnikow? zero myśli ta Czytaj całość
Nie chodzi o to że Piotrków już ma doświadczenie z play-outami, tylko o to Czytaj całość