Piłkarkom ręcznym Piotrcovii Piotrków Trybunalski nie udało się sprawić niespodzianki. W pierwszym ćwierćfinałowym spotkaniu podopieczne Sławomira Kamińskiego musiały uznać wyższość MKS-u Selgros Lublin. Niezwykle dotkliwa porażka nie napawa optymizmem przed kolejnym pojedynkiem. W niedzielę na parkiecie widoczna była różnica klas.
- Uważam, że pierwsza połowa w naszym wykonaniu była niezła, później nie potrafiliśmy znaleźć sposobu, by przeciwstawić się mistrzyniom. Zdajemy sobie sprawę z wartości Montexu i naszej. Dziękujemy za naprawdę dobrą naukę - powiedziała Beata Skura w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Spotkanie znakomicie rozpoczęły lubelskie szczypiornistki, które objęły prowadzeni 10:4. Wydawało się, że losy tego pojedynku są już rozstrzygnięte, tymczasem nieoczekiwanie sześć bramek z rzędu zdobyły zawodniczki Piotrcovii i na tablicy wyników pojawił się rezultat remisowy 10:10. Przyjezdne nie poszły jednak za ciosem i ponownie inicjatywę przejęły mistrzynie Polski. - Mamy młody zespół, niedoświadczone zawodniczki. Dobrze zagrały w pierwszej połowie, niestety druga była słabsza - oceniła bramkarka Piotrcovii.
Szczypiornistki Piotrcovii doznały w Lublinie wysokiej porażki, jednak przed własną publicznością zamierzają postawić trudniejsze warunki faworyzowanemu SPR-owi Selgros Lublin. - Zawsze walczymy, nawet z mistrzyniami. Wiemy, gdzie jest nasze miejsce, ale postaramy się powalczyć o jak najlepszy wynik - zakończyła Beata Skura.