Już od miesiąca trwa słaba postawa mistrzów Polski. Żółto-biało-niebiescy przegrali trzy mecze z rzędu w Lidze Mistrzów, a i na krajowym podwórku nie radzili sobie wybitnie. Porażka z Dunkierką boli tym bardziej, że nie miała prawa się wydarzyć. Uczestnikom ostatniej edycji Final4 Ligi Mistrzów po prostu nie wypada przegrać z ostatnią drużyną w grupie, która do tej pory nie zdobyła ani jednego punktu.
-Trudno skomentować taki mecz, bo ciągle buzują we mnie emocje, nie chciałbym powiedzieć czegoś głupiego - mówił zaraz po meczu golkiper zespołu gości, Sławomir Szmal. - To był dziwny mecz, momentami nawet śmieszny. Zrobiliśmy na początku to co założyliśmy sobie wcześniej. Wyszliśmy na prowadzenie, zaczęliśmy kontrolować to spotkanie, mieliśmy przewagę czterech bramek i roztrwoniliśmy ją w ciągu kilku chwil. To jest chyba najbardziej denerwujące.
W grze kielczan razi niejedno, ale pierwszym mankamentem, który rzuca się w oczy jest brak skuteczności. O ile podopieczni Bogdana Wenty są w stanie dojść do pozycji rzutowych, o tyle nie potrafią tych sytuacji wykorzystać. - Druga połowa to była taka nasza bezradność. Widać było, że każdy chciał na siłę zdobyć bramkę, a w Lidze Mistrzów tak niestety nie można.
Kielczanie zaraz po meczu szczerze mówili, że nie wiedzą skąd bierze się ich zła gra. - Chciałbym znać przyczynę porażki, trudno jest powiedzieć coś teraz na gorąco, trzeba na spokojnie przeanalizować to spotkanie i wyciągnąć z tej sytuacji jakieś konstruktywne wnioski. To nie jest szczyt naszej formy, wyraźnie widać załamanie oraz to, że nie potrafimy się odnaleźć ani w obronie, ani w ataku. To jest w tym momencie nasza największa bolączka - zakończył Szmal.