Legionowianie w Orlen Arenie przegrali wyraźnie, na końcowy wynik wpływ miała jednak przede wszystkim postawa bramkarzy. W ekipie wicemistrzów Polski znakomitą partię rozegrał Marcin Wichary, podczas gdy golkiperzy gości z piłką zderzali się bardzo rzadko. Gdyby nie ten element, spotkanie byłoby bardziej wyrównane.
- Zagraliśmy poprawne zawody - mówi Smolarczyk. - Nie rzuciliśmy się szaleńczo do ataku, próbując od razu przechylić losy meczu na jedną czy na drugą stronę. Zależało nam na tym, aby nie stracić z rywalami kontaktu bramkowego. Trzy trafienia straty do przerwy świadczą o tym, że przez pół godziny mieliśmy do czynienia z wyrównaną walką - dodaje.
- Nie próbowaliśmy gonić kontry. Chcieliśmy grać uważnie, co zaowocowało małą ilością błędów. Gdy popełnia się ich mniej, to łatwiej o koncentrację i skuteczność zarówno w ataku, jak i w obronie. Zabrakło nam trochę odbitych piłek w bramce, bo wszyscy trzej bramkarze zagrali na słabej skuteczności. Gdyby nie to, mecz z pewnością dłużej byłby ciekawy dla kibiców i skończyłby się mniejszą różnicą bramek
- nie kryje asystent Lisa.
Z wizyty w Płocku legionowianie są zadowoleni. - Za nami kolejny mecz z trudnym przeciwnikiem, na którego tle mogliśmy zobaczyć nasze błędy. Popracowaliśmy nad obroną 5-1 oraz nad współpracą przy konkretnych zagrywkach w ataku i obronie. Mogło być lepiej, ale nie ma co narzekać. Spisaliśmy się całkiem przyzwoicie - kończy Smolarczyk. W najbliższą sobotę KPR zagra we własnej hali z Gaz-System Pogonią Szczecin.