Na sobotni mecz do Bydgoszczy nie udało się kilku nielbistów. W składzie wągrowieckiego MKS-u zabrakło m.in. niedysponowanego skrzydłowego Pawła Smolińskiego, a także Bogdana Oliferchuka i Michała Krawczyka. U dwójki rozgrywających uwidoczniła się dość groźna kontuzja pachwiny. Aby uniknąć pogłębienia się urazu i nie wystawiać zawodników na niepotrzebne ryzyko w starciu z drużyną okupującą doły tabeli ligowej, zawodnicy otrzymali wolne.
Kolejnym graczem żółto-czarnych, który nie wystąpił w pojedynku z bydgoskimi
akademikami, był Krzysztof Pawlaczyk. Młody rozgrywający nie udał się do miasta nad Brdą, podobnie jak wspomniana wcześniej trójka, z powodów zdrowotnych. U Pawlaczyka nie stwierdzono jednak kontuzji - dopadła go po prostu grypa.
Zbigniew Markuszewski przed meczem z AZS-em Bydgoszcz był absolutnie pewny siły swojego zespołu i co ważne - jego wyrównanego składu. Trener Nielby Wągrowiec, pomimo poważnego osłabienia drużyny brakiem rozgrywających, postanowił zrezygnować z pomocy jeszcze dwóch zawodników i dać im chwilę wytchnienia przed kolejnymi, ważniejszymi starciami ligowymi. W Wągrowcu pozostali niezwykle doświadczeni: Bartosz Świerad - najskuteczniejszy strzelec wągrowieckiego zespołu oraz Łukasz Białaszek - pewny punkt nielbistów na pozycji skrzydłowego.
Już na początku spotkania wągrowieccy piłkarze ręczni byli stroną przeważającą. Żółto-czarni szybko wyszli na prowadzenie. Do przerwy Nielbie udało się zgromadzić
5-bramkową przewagę (14:9). W pierwszej części meczu prowadzenie wągrowieckich szczypiornistów mogło być zdecydowanie wyższe. Ekipa z Wielkopolski miała sporo okazji do zdobycia bramki, nie wszystkie jednak potrafiła wykorzystać. W drugiej połowie wągrowiecki MKS zagrał trochę lepiej w obronie. Dzięki temu, udało się wyprowadzić sporo udanych kontrataków. Miały one decydujący wpływ na tak wysokie, bo 14-bramkowe zwycięstwo, które nielbiści osiągnęli z AZS UKW Bydgoszcz (32:18).
W bydgoskiej hali żółto-czarni mogli liczyć na doping sporej liczby wągrowieckich kibiców. Dzięki temu grało im się lżej. Na ławce przesiedział cały mecz kołowy Mindaugas Tarcijonas, ponieważ był oszczędzany. Godnie zastąpił go Dawid Pietrzkiewicz. Pod nieobecność Michała Krawczyka oraz Mindaugasa Tarcijonasa - liderów obrony Nielby, ciężar gry w defensywie wzięli na swoje barki inni gracze, dla których nowa sytuacja była nie lada wyzwaniem. Poradzili sobie całkiem nieźle.
Adrian Konczewski, który w bramce Nielby grał od początku sezonu bardzo dużo, otrzymał od trenera Zbigniewa Markuszewskiego trochę odpoczynku. Praktycznie całe spotkanie stał między słupkami Cezary Marciniak, który spisał się znakomicie. Najlepszym strzelcem sobotniego pojedynku został natomiast Bartosz Jankiewicz. Skrzydłowy zapisał na swoim koncie aż osiem celnych rzutów.