Trener Warmii Traveland Olsztyn, Karol Adamowicz, odniósł się do kwestii braku hali do trenowania, co częściowo zakłóciło tygodniowy cykl treningowy. Zauważa też, że nie jest to dla Warmii nowy problem. - Na pewno nie jest to dla nas komfortowa sytuacja, bo w Olsztynie oprócz Uranii ciężko jest znaleźć pełnowymiarową halę do piłki ręcznej. Są to sprawy ode mnie nie zależne i muszę się z tym po prostu pogodzić. Już do tego przywykliśmy, że raz na jakiś czas hala jest zajęta i musimy trenować w innym miejscu. Zawodnicy rozumieją tę sytuację i nie wpływa to negatywne na ich postawę na zajęciach.
Warmia nie może też zagrać we własnej hali kolejnego meczu ligowego z MKS-em Poznań. Adamowicz traktuje ten mecz jak kolejny mecz wyjazdowy. - Wiadomo, że inaczej gra się we własnej hali, przy własnych kibicach. Mieszkańcy Nidzicy nie interesują się tak naszymi meczami i nie wiadomo ilu widzów zasiądzie na trybunach. Będziemy musieli poradzić sobie bez dopingu, tak jak w meczach wyjazdowych. Jeżeli chcemy liczyć się w tej lidze musimy też wygrywać takie mecze.
Trener olsztynian podsumował też postawę drużyny na początku sezonu. Jego zdaniem nie można wyróżniać poszczególnych zawodników, ale warta uwagi jest postawa Aleksandra Kryszenia, który dołączył do zespołu w przerwie letniej. - Olek dobrze wszedł do zespołu i nie schodzi poniżej pewnego poziomu. Nawet w tych meczach, które przegraliśmy był w miarę skuteczny i wyróżniał się na tle zespołu. Jest jednym z liderów obok Jacka Zyśka, czy Mateusza Gawrysia. Ale ważna jest też praca tych graczy, którzy wykonują przede wszystkim zadania w obronie na przykład Karol Królik czy Adrian Wojciechowski. Także inni zwodnicy dorzucają swoją cegiełkę do naszej gry. Oczywiście niektórzy zwodnicy grają mało, ale wynika to z tego że do niedawna grali w II lidze i muszą się dopasować do standardów I ligi. Będziemy ich stopniowo ogrywać i myślę, że w dalszej części sezonu ich rola w zespole będzie coraz większa - zakończył Adamowicz