Dość niespodziewanym wynikiem zakończył się pojedynek pomiędzy Piotrkowianinem Piotrków Trybunalski a MKS Kalisz. Ekipa z PGNiG Superligi wykorzystała błędy ekipy z I ligi na początku konfrontacji, jednak później to kaliszanie przejęli kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie. W pierwszej połowie prowadzili nawet różnicą siedmiu trafień. Ostatecznie wygrali 39:35. - Graliśmy bez pięciu podstawowych zawodników, którzy zostali w domach - tłumaczy swój zespół Tadeusz Jednoróg, który ze sporym dystansem podchodzi do wyników swoich podopiecznych w Wieluniu.
Mimo niekorzystnego rezultatu trener Jednoróg reagował bardzo spokojnie. Sporadyczne pretensje były kierowane wyłącznie w kierunku arbitra. Ani razu nie poprosił o czas dla swojego zespołu. - Realizowaliśmy swoje założenia, które były przeznaczone dla poszczególnych zawodników na ten turniej. Po to są właśnie mecze sparingowe - tłumaczy opiekun ekipy.
Wykonanie meczowej taktyki nie poszło w parze z korzystnym wynikiem. - Trudno być zadowolonym, kiedy się przegrywa, ale po to są tego typu spotkania, aby przetestować kilka wariantów, zagrywek, aby móc korzystać z nich w lidze - przyznał trener Piotrkowianina.
- 35 bramek rzuconych przez moich zawodników, w dużej mierze młodych, to również dobry rezultat - przyznał Jednoróg, pytany, czy nie martwi go aż 39 straconych bramek w starciu z kaliszanami. Dla niego ważne było ogrywanie i sprawdzanie młodych zawodników na tle rywala nieco słabszego od ligowych rywali. Czy w takim razie po tym spotkaniu wszyscy mogą być zadowoleni? - Myślę, że tak - przyznał z uśmiechem na ustach.