Azoty do weekendowych zmagań w Legionowie przygotowywały się na własnych obiektach. Trener Kurowski nie miał jednak zbyt dużych możliwości: - Pięciu zawodników naszego klubu przebywało na zgrupowaniach reprezentacji. Czwórka była w Cetniewie, Jan Sobol zaś pojechał na kadrę Czech. Do tego doszła choroba Maćka Stęczniewskiego i tak naprawdę dopiero od wtorku mogliśmy porządnie trenować - wyznaje 40-letni opiekun puławian, z nutą niepewności w głosie dodając: - Sam jestem ciekaw, jak to będzie wyglądało po tak krótkim okresie.
Czwarta ekipa sezonu zasadniczego w półfinale Pucharu Polski zmierzy się z Orlen Wisłą Płock. Statystki z tego sezonu przemawiają na korzyść rywali, aczkolwiek w obu starciach puławianie przez długi czas dotrzymywali Nafciarzom kroku. - W Płocku do 43. minuty mecz był wyrównany, w Puławach natomiast trzymaliśmy dystans nie licząc tego przestoju w pierwszej połowie - wspomina Kurowski.
By w sobotnim meczu Azoty nawiązały walkę z faworyzowaną Wisłą, perfekcyjnie funkcjonować musi kilka elementów. - W meczach z takim rywalem nie można sobie pozwolić na chwilową zniżkę i gapiostwo. Taki rywal to bezwzględnie wykorzystuje. Aby coś zwojować, musimy być skoncentrowani przez sześćdziesiąt minut i wykorzystać wszystkie stuprocentowe sytuacje - stwierdza trener zespołu z Puław. Sobotnie spotkanie rozpocznie się o godz. 15:30.