Dlaczego Polacy przegrali z Węgrami? - Byliśmy zespołem słabszym i zabrakło nam atutów - nie kryje prezes honorowy ZPRP w rozmowie ze SportoweFakty.pl wskazując, że pretensji w polskim zespole nie można było mieć jedynie do Bartosza Jureckiego. - Tylko on grał na przyzwoitym poziomie, a pozostali zawodnicy spisali się zdecydowanie poniżej swoich możliwości. Mam tu zwłaszcza na myśli graczy drugiej linii, którzy nie dość, że nie potrafili rzucać, to nie umieli też współpracować ze skrzydłowymi - wyjaśnia Czerwiński.
Polacy do bramki strzeżonej przez Rolanda Miklera na dobrą sprawę trafiali tylko po indywidualnych akacjach. I one rzadko przynosiły jednak skutek, w budowaniu ataków uczestniczyło bowiem najczęściej ledwie trzech zawodników. - Na domiar złego rywal przeciwstawił nam świetną obronę. Różnica była kolosalna, wygrał zespół wyraźnie lepszy - nie ma wątpliwości nasz rozmówca.
Czerwiński zwraca ponadto uwagę na postawę Polaków w ostatnich minutach meczu. - Naszym zawodnikom w pewnym momencie zabrakło determinacji. Nie było lidera, który poderwałby drużynę do walki. Moim zdaniem Polacy zdecydowanie zbyt wcześnie się poddali uznając, że mecz jest już przegrany. Zawsze trzeba walczyć do końca - podkreśla były selekcjoner reprezentacji Polski.
Przed drużyną narodową trudny czas. - Ci zawodnicy starsi, którzy byli w kadrze na tym turnieju, w większości są już zgrani. Trzeba myśleć o tym, żeby tą drużynę dalej odmładzać, nie zapominając o ciężkiej pracy - kończy Czerwiński.