Mariusz Jurasik dla SportoweFakty.pl: Z taką grą pokonamy Serbów

Podopieczni Michaela Bieglera w swoim trzecim meczu na mistrzostwach świata nie byli w stanie pokonać Słowenii. - Przegraliśmy przede wszystkim z Primozem Prostem - wyjaśnia Mariusz Jurasik.

Gracz Montpellier pojawił się na parkiecie w trakcie pierwszej części meczu i z miejsca zamurował dostęp do słoweńskiej bramki. Gdyby nie on, biało-czerwoni już do przerwy prowadziliby z rywalami różnicą siedmiu-ośmiu bramek i w drugiej połowie mogliby spokojnie kontrolować przebieg boiskowych wydarzeń. - Szkoda, bo poza kilkoma chwilami po wyjściu z szatni wszystkie nasze akcje były przemyślane, piłki graliśmy do pewnej pozycji. Na naszej drodze stawały jednak słupki, poprzeczka i Prost, który bronił naprawdę niesamowicie - przyznaje były reprezentant Polski w rozmowie ze SportoweFakty.pl.

Zdaniem Jurasika zespół Bieglera ze Słoweńcami rozegrał naprawdę dobre zawody. - Mecz mógł się podobać. Była walka, zaangażowanie i serce. Nasi chłopcy tego zwycięstwa nie oddali łatwo. W pierwszej połowie zagraliśmy naprawdę dobrze i nie można było się do niczego przyczepić. Drugą część zaczęliśmy jednak niefortunnie, byliśmy chyba rozkojarzeni, przeprowadziliśmy kilka nonszalanckich akcji, co Słoweńcy wykorzystali bezlitośnie, szybko doprowadzając do remisu. Na kwadrans przed końcem rzuciliśmy się w pogoń i niewiele zabrakło do szczęścia, zawiodła jednak skuteczność - przyznaje nasz rozmówca.

Piłka ręczna na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów szczypiorniaka i nie tylko! Kliknij i polub nas!

Wtorkowe spotkanie pokazało również, że problemem reprezentacji Polski jest krótka ławka rezerwowych. - Wiadomo, że jeśli jeden czy drugi zawodnik nie rzuca kilku akcji z rzędu, to trzeba dokonać jakiejś roszady. W meczu ze Słowenią zmiennicy nie potrafili jednak wnieść do gry nic nowego, podtrzymując zły poziom strzelecki swoich kolegów - mówi Jurasik, zwracając zwłaszcza uwagę na polską prawą stronę. - To była katastrofa. Szkoda, że Krzysiek nie miał żadnej wartościowej zmiany, bo było widać, że w tym dniu ewidentnie mu nie idzie - mówi gracz NMC Powenu Zabrze.

Jeden mecz wcale nie przekreśla jednak szans Polaków na sukces, sytuacja wciąż jest otwarta. - Trzeba to spotkanie szybko przeanalizować i czekać na Serbów. Wciąż możemy zająć pierwsze miejsce w grupie, nic straconego. Pod względem sportowym wyglądało to wszystko naprawdę fajnie. Graliśmy długo w ataku, dobrze w obronie, doprowadzaliśmy do czystych pozycji. Jeśli zagramy tak samo z Serbią, a skuteczność będzie chociaż o 20% lepsza, to ten mecz wygramy - podsumowuje Jurasik.

Źródło artykułu: