W Łodzi doszło do starcia dwóch beniaminków pierwszoligowych rozgrywek. Niepokonani do tej pory na własnym parkiecie Akademicy z Miasta Włókniarzy podejmowali innego z debiutantów na zaplecza ekstraklasy, MKS Szczypiorno Kalisz. Po dwutygodniowej przerwie ciężko było wskazać faworyta, jednak więcej szans przyznawano gospodarzom.
Pierwsze minuty należały jednak do gości. Efektownym trafieniem z biodra z publicznością przywitał się Mariusz Kuśmierczyk, były szczypiornista łódzkiego zespołu, który przed startem rozgrywek zdecydował się na przenosiny do Kalisza. Teraz jest najskuteczniejszym strzelcem miejscowej ekipy, której najważniejszym ogniwem był również w spotkaniu ze swoimi byłymi kolegami.
MKS bardzo szybko wypracował sobie przewagę, którą później spokojnie kontrolował. Łodzianie swoją pierwszą bramkę zdobyli dopiero w siódmej minucie pojedynku. Zanim to się stało Szczypiorno zdołało trafić trzykrotnie. Akademicy najbliżej remisu byli po upływie dziesięciu minut, kiedy na tablicy świetlnej pojawił się rezultat 5:6. To było jednak wszystko, na co było ich stać w pierwszej części gry.
Podopieczni Bruno Budrewicza odrobili zadanie domowe i znakomicie rozpracowali rywala. Nie mieli problemów z dochodzeniem do kolejnych sytuacji i punktowaniem bezradnych gospodarzy. Ci byli winni samym sobie. Po karze złapanej za utrudnianie rozpoczęcia gry MKS wyprowadził atak, który wyprowadził ich na prowadzenie różnicą siedmiu trafień. Przed syreną ogłaszającą przerwę przyjezdni powinni prowadzić jeszcze wyżej, ale pojawiły się demony poprzednich gier. Ekipa z najstarszego miasta w Polsce oddała pole rywalom, którzy odrobili część strat. Ostatecznie do przerwy zespoły dzieliły cztery bramki.
Łodzianie musieli usłyszeć kilka gorzkich słów w szatni, bowiem od początku kolejnej części meczu grali zdecydowanie lepiej. Zaowocowało to zniwelowaniem strat do dwóch bramek. Więcej nie byli już w stanie. Różnica dwóch goli utrzymywała się aż do 50. minuty. Wówczas dwie szybkie akcje MKS-u wbiły gwóźdź do trumny gospodarzy. Skutecznymi akcjami popisali się Łukasz Sieg oraz Konrad Krupa.
Do końcowego gwizdka obraz nie uległ już zmianie. Z resztki nadziei kibiców z Łodzi odarł Kuśmierczyk, któremu ręka nie zadrżała w najważniejszych momentach. Trener Stanisław Mijas próbował zmienić coś jeszcze przerwami na żądanie, ale niczego to już nie zmieniło. Ostatecznie kaliszanie wygrali 33:30.
To pierwsza porażka Akademików przed własną publicznością. Cenne dwa "oczka" pozwoliły Szczypiornu przeskoczyć w tabeli sobotnich rywali a także najbliższego rywala kaliszan, Viret CMC Zawiercie. Łodzianie plasują się na szóstej lokacie.
AZS UŁ PŁ Łódź - MKS Kalisz 30:33 (12:16)
AZS: Łuczyński, Chmurski, Wężyk - Gościłowicz 10, Pieczyński 6, Dankowski 5, Żuk 3, Morąg 2, Trojanowski 2, Urbański 1, Kucharski 1, Morawiec, Walczak, Andrysiak, Kiełbasiński, Dybcio.
Kary: 12 min, Rzuty karne: 3/7
MKS: Krekora, Potocki, Adamczak - Kuśmierczyk 8, Sieg 5, Krupa 5, Niedzielski 3, Krygowski 3, Nowakowski 3, Klara 2, Stefański 2, Bożek 1, Staniek 1, Salamon, Kobusiński.
Kary: 12 min, Rzuty karne: 3/3