Kamil Kołsut: Po bardzo dobrym występie w Memoriale Leona Walleranda zostaliście sprowadzeni na ziemię przez Azoty Puławy. Przyda się taki zimny prysznic?
Piotr Olęcki: Na pewno się przyda. Może rzeczywiście po tym turnieju w Gdańsku zaczęliśmy myśleć, że nie wiadomo jak gramy i że jesteśmy cudowną drużynę, a Azoty sprowadziły nas na ziemię pokazując, że przed nami bardzo dużo pracy. Widać, że nie ma jeszcze takiego zgrania ze wszystkimi zawodnikami, lecz z czasem powinno być lepiej. Głowa do góry i trzeba dalej walczyć!
Turniej, który rozegracie we własnej hali, będzie dla was sprawdzianem generalnym przed startem ligowych rozgrywek?
- Jeszcze trochę czasu do rozpoczęcia sezonu nam zostało i możliwe, że odbędzie się jeszcze jakiś sparing, ale turniejów więcej nie zagramy, musimy więc szukać swojego stylu i zagrać na sto procent swoich możliwości, żeby zobaczyć na co nas stać.
Latem zamieniłeś Chrobrego Głogów na KPR. Co zadecydowało o takim wyborze?
- W Legionowie jest ambitna drużyna i znam dość dużo chłopaków, z którymi wcześniej miałem okazję grać w Warszawiance. Po rozmowie z zarządem usłyszałem, jakie mają plany, że chcą awansować i że są ku temu możliwości. Poza tym będę blisko domu.
To dość ciekawa drużyna, bo duża część chłopaków gra ze sobą od dawna, począwszy od występów w Warszawiance, przez Politechnikę, po Legionowo. Sami swoi.
- Praktycznie tak. Teraz doszło kilku nowych zawodników, trzon drużyny pozostał jednak taki sam i trzeba to wszystko poskładać, a jeśli wszyscy się znają, to jest o wiele łatwiej. Patrząc po treningach idzie to naprawdę szybko i obserwując wszystko jestem pełen optymizmu.
Co jesienią będzie największą siłą KPR-u?
- Myślę, że będą to przede wszystkim obrona i wola walki. W trakcie turnieju w Gdańsku można było zobaczyć, że może nie byliśmy przygotowani tak do końca fizycznie, ale walecznością nadrabialiśmy naprawdę dużo. A co do obrony, jeśli z defensywy pójdzie kontra to wszyscy jesteśmy wybiegani i to też będzie naszym atutem.
Jaki cel stawiacie sobie przed nowym sezonem?
- Chcemy znaleźć się jak najwyżej w tabeli i jeżeli uda się awansować, to będzie to cudowne spełnienie marzeń wszystkich nas. Tak naprawdę nie wiemy jednak jeszcze, jak to będzie wyglądało, bo nie nie mieliśmy okazji obserwować innych zespołów z pierwszej ligi i zobaczymy, co przyniesie czas. Chcemy zająć miejsce tak wysoko, jak tylko to będzie możliwe.
Po solidnych wzmocnieniach i dobrych wynikach meczów sparingowych wielu kibiców i dziennikarzy zaczyna postrzegać was jako faworytów pierwszoligowych rozgrywek. Czujecie w związku z tym jakąś delikatną presję, czy do wszystkiego podchodzicie spokojnie i nie przejmujecie się podobnymi głosami?
- Myślę, że nikt nie czuje takiego psychicznego obciążenia. Wydaje mi się, że bardziej powinno ono leżeć na Wybrzeżu, które ściągnęło takich zawodników jak Dawid Nilsson, Marcin Markuszewski czy Michał Waszkiewicz. Presji w drużynie nie czuć żadnej, przynajmniej na razie, bo liga jeszcze nie wystartowała. My chcemy przede wszystkim grać i dawać z siebie wszystko, bo to przynosi nam największą radość.
Kto jeszcze, oprócz KPR-u i Wybrzeża, powinien liczyć się w walce o najwyższe lokaty?
- Ciężko mi powiedzieć, bo jak na razie nie miałem okazji widzieć żadnego zespołu z naszej grupy. Jedyne, na co mogę patrzeć, to wyniki, ale to są tylko sparingi, w lidze wszystko wygląda zupełnie inaczej.
Jak układa się wasza współpraca z trenerem Cieślikowskim?
- Bardzo dobrze. To doświadczony szkoleniowiec i rozumiemy się z nim od pierwszych spotkań. Spokojnie tłumaczy nam wszystkie nasze błędy i to jak powinniśmy grać, co powinniśmy robić i na co kłaść nacisk. Sądzę, że jeśli ta współpraca dalej będzie się tak układała, to z biegiem czasu będziemy prezentować coraz lepszą piłkę ręczną.