Niespodziewana porażka lidera - relacja z meczu ASPR Zawadzkie - Czuwaj Przemyśl

Po dramatycznym spotkaniu pierwsza w tabeli drużyna z Przemyśla przegrała na wyjeździe z ASPR-em Zawadzkie 34:35. Gospodarze o zwycięstwo drżeli do ostatniej sekundy, a po zakończeniu meczu na hali zapanowała euforia. Znakomicie zagrał Daniel Skowroński.

ASPR prowadziła jedną bramką, gdy ostatnią akcję, na 30 sekund przed końcem, wyprowadzali piłkarze Czuwaju. Sposobiący się do rzutu Radosław Jankowski został jednak sfaulowany przez nadbiegającego z tyłu Grzegorza Giebela. Emocje sięgnęły zenitu już po końcowej syrenie, kiedy rzut wolny wykonywał Maciej Kubisztal. Piłka poszybowała wysoko nad poprzeczką, co oznaczało zwycięstwo gospodarzy. Wpadli oni w euforię, świętując sukces z 200-osobową publicznością. - Trudno dziwić się radości, skoro pokonaliśmy lidera - komentował skrzydłowy ASPR-u Andrzej Kryński. - Niewielu spodziewało się naszego triumfu, tymczasem udało się sprawić niespodziankę. To rehabilitacja za porażkę z poprzedniego tygodnia w Radomiu, gdzie spisaliśmy się bardzo słabo. Dzisiejszy mecz pokazuje, jak wyrównana jest I liga. Naprawdę każdy może wygrać z każdym.

Fani w Zawadzkiem dawno nie obserwowali tak nerwowego widowiska. Swoje trzy grosze dołożyli sędziowie, podejmując dużo kontrowersyjnych decyzji. Zastrzeżenia do ich pracy mieli przedstawiciele obu drużyn. - Co oni gwiżdżą?! Widzą tylko nasze faule! - denerwował się bramkarz miejscowych Tomasz Wasilewicz. - Arbitrzy momentami jakby sprzyjali gospodarzom - ripostował trener Czuwaju Piotr Kroczek. - Nie wypaczyli wyniku, ale powinni w końcówce pokazać czerwoną kartkę zawodnikowi ASPR-u, a wcześniej bali się częściej karać dwoma minutami.

Gospodarzy do zwycięstwa poprowadził Daniel Skowroński, który brał na siebie ciężar odpowiedzialności, zdobywając kluczowe bramki. Ze świetną skutecznością grał Łukasz Płonka, z kolei w II połowie znakomicie bronił Tomasz Wasilewicz. - Bohaterami są wszyscy - przyznawał jak zwykle skromny Skowroński. - Na wygraną i 35 zdobytych bramek z liderem musi zapracować cały zespół i nie można mieć słabych ogniw. Jesteśmy bardzo zadowoleni. Oby więcej takich meczów.

Goście w sobotę ani razu nie wychodzili na prowadzenie, zaledwie czterokrotnie doprowadzając do remisu. Przegrali po raz drugi w bieżących w rozgrywkach. Co ciekawe, ich wcześniejszym pogromcą była inna drużyna z dolnej części tabeli - Viret Zawiercie. - Przyczyn porażki upatrywałbym w zbyt indywidualnej grze poszczególnych zawodników - tłumaczył trener Kroczek. - Nie wykorzystywaliśmy tego, co najważniejsze, czyli... piłki. Brakowało podań, zespołowych akcji i zimnej krwi. Nie bez wpływu na postawę moich podopiecznych pozostała siedmiogodzinna podróż z Przemyśla. Łut szczęścia także był po stronie gospodarzy. Nie załamujemy jednak rąk. Jeszcze wszystko jest możliwe.

Zwycięstwo ASPR-u ucieszyło drugą ekipę z Opolszczyzny - Gwardię Opole, która z Czuwajem rywalizuje o awans do ekstraklasy. - Piłkarze Gwardii obiecali nam prezent w przypadku wygranej, ale nie chcę zdradzić, jaki - śmiał się Daniel Skowroński. - Najważniejsze, że sami też nam pomogli, pokonując walczącą o utrzymanie Ostrovię.

ASPR Zawadzkie - Czuwaj Przemyśl 35:34 (17:15)

ASPR: Wasilewicz, Łuczyński - Krzyżanowski 6, Kryński 3, Stupiński, Giebel 5, Skowroński 10, Morzyk, Piecuch, Kalisz 1, Tatz 1, Płonka 9. Trener Janusz Bykowski.

Czuwaj:
Sar, Gut, Jarosz - Jankowski 8, Misiewicz, Kroczek 5, Kostka 2, Kalinowski, Stołowski 5, Błażkowski, Oliferchuk 11, Kubisztal 3. Trener Piotr Kroczek.

Kary: ASPR - 14 min., Czuwaj - 12 min.

Sędziowie:
Korneliusz Habierski i Grzegorz Skrobak (obaj Głogów).

Widzów:
200.

Źródło artykułu: