ASPR prowadziła jedną bramką, gdy ostatnią akcję, na 30 sekund przed końcem, wyprowadzali piłkarze Czuwaju. Sposobiący się do rzutu Radosław Jankowski został jednak sfaulowany przez nadbiegającego z tyłu Grzegorza Giebela. Emocje sięgnęły zenitu już po końcowej syrenie, kiedy rzut wolny wykonywał Maciej Kubisztal. Piłka poszybowała wysoko nad poprzeczką, co oznaczało zwycięstwo gospodarzy. Wpadli oni w euforię, świętując sukces z 200-osobową publicznością. - Trudno dziwić się radości, skoro pokonaliśmy lidera - komentował skrzydłowy ASPR-u Andrzej Kryński. - Niewielu spodziewało się naszego triumfu, tymczasem udało się sprawić niespodziankę. To rehabilitacja za porażkę z poprzedniego tygodnia w Radomiu, gdzie spisaliśmy się bardzo słabo. Dzisiejszy mecz pokazuje, jak wyrównana jest I liga. Naprawdę każdy może wygrać z każdym.
Fani w Zawadzkiem dawno nie obserwowali tak nerwowego widowiska. Swoje trzy grosze dołożyli sędziowie, podejmując dużo kontrowersyjnych decyzji. Zastrzeżenia do ich pracy mieli przedstawiciele obu drużyn. - Co oni gwiżdżą?! Widzą tylko nasze faule! - denerwował się bramkarz miejscowych Tomasz Wasilewicz. - Arbitrzy momentami jakby sprzyjali gospodarzom - ripostował trener Czuwaju Piotr Kroczek. - Nie wypaczyli wyniku, ale powinni w końcówce pokazać czerwoną kartkę zawodnikowi ASPR-u, a wcześniej bali się częściej karać dwoma minutami.
Gospodarzy do zwycięstwa poprowadził Daniel Skowroński, który brał na siebie ciężar odpowiedzialności, zdobywając kluczowe bramki. Ze świetną skutecznością grał Łukasz Płonka, z kolei w II połowie znakomicie bronił Tomasz Wasilewicz. - Bohaterami są wszyscy - przyznawał jak zwykle skromny Skowroński. - Na wygraną i 35 zdobytych bramek z liderem musi zapracować cały zespół i nie można mieć słabych ogniw. Jesteśmy bardzo zadowoleni. Oby więcej takich meczów.
Goście w sobotę ani razu nie wychodzili na prowadzenie, zaledwie czterokrotnie doprowadzając do remisu. Przegrali po raz drugi w bieżących w rozgrywkach. Co ciekawe, ich wcześniejszym pogromcą była inna drużyna z dolnej części tabeli - Viret Zawiercie. - Przyczyn porażki upatrywałbym w zbyt indywidualnej grze poszczególnych zawodników - tłumaczył trener Kroczek. - Nie wykorzystywaliśmy tego, co najważniejsze, czyli... piłki. Brakowało podań, zespołowych akcji i zimnej krwi. Nie bez wpływu na postawę moich podopiecznych pozostała siedmiogodzinna podróż z Przemyśla. Łut szczęścia także był po stronie gospodarzy. Nie załamujemy jednak rąk. Jeszcze wszystko jest możliwe.
Zwycięstwo ASPR-u ucieszyło drugą ekipę z Opolszczyzny - Gwardię Opole, która z Czuwajem rywalizuje o awans do ekstraklasy. - Piłkarze Gwardii obiecali nam prezent w przypadku wygranej, ale nie chcę zdradzić, jaki - śmiał się Daniel Skowroński. - Najważniejsze, że sami też nam pomogli, pokonując walczącą o utrzymanie Ostrovię.
ASPR Zawadzkie - Czuwaj Przemyśl 35:34 (17:15)
ASPR: Wasilewicz, Łuczyński - Krzyżanowski 6, Kryński 3, Stupiński, Giebel 5, Skowroński 10, Morzyk, Piecuch, Kalisz 1, Tatz 1, Płonka 9. Trener Janusz Bykowski.
Czuwaj: Sar, Gut, Jarosz - Jankowski 8, Misiewicz, Kroczek 5, Kostka 2, Kalinowski, Stołowski 5, Błażkowski, Oliferchuk 11, Kubisztal 3. Trener Piotr Kroczek.
Kary: ASPR - 14 min., Czuwaj - 12 min.
Sędziowie: Korneliusz Habierski i Grzegorz Skrobak (obaj Głogów).
Widzów: 200.