Po pierwszej, emocjonującej połowie, NMC Powen Zabrze prowadziło 14:12. W drugiej odsłonie zabrzanie zaliczyli przestój, a straty poniesionej w jego wyniku nie dało się już odrobić, przy przyzwoitej w dalszej części meczu grze doświadczonych Nafciarzy. - Pierwszą połowę rozegraliśmy wzorowo. Przespaliśmy za to początek drugiej. W efekcie czego rywale odskoczyli nam na sześć bramek, a to zdecydowanie za dużo, żeby udało nam się to odrobić. Orlen Wisła Płock to klasowa drużyna i nie pozwoliła nam zbliżyć się już do siebie. My sami nie wykorzystaliśmy kilku stuprocentowych sytuacji i mecz skończył się naszą porażką - skomentował Kamil Mokrzki.
Różnica między pierwszą a drugą połową jeśli chodzi o postawę obu drużyn była aż nadto widoczna. - Z jednej strony my mieliśmy przestój na początku drugiej trzydziestki, ale to także większa motywacja Orlen Wisły zadecydowała o takim przebiegu gry. W pierwszej odsłonie meczu Nafciarze chcieli, ale im się nie udawało.
Generalnie zagrali nieźle w obronie, ale sam początek pociągnął im Marcin Wichary. Dzięki temu wyszli na prowadzenie i potem grali już na luzie. Kiedy było w okolicach remisu to i oni grali pod presją, popełniali błędy. Mając przewagę zaczęli grać swoje, a nam ciężko było im dorównać - analizował "Mokry".
Dla Kamila Mokrzkiego mecz z Orlen Wisłą Płock miał szczególne znaczenie. Mokry jest bowiem wychowankiem płockiego klubu, a do Zabrza trafił na zasadzie wypożyczenia. - Wiadomo, że zawsze będzie to w jakiś sposób wyjątkowy mecz. Zostałem wypożyczony z Orlen Wisły, więc w moim odczuciu to trochę tak, że byłem za słaby na grę w Płocku. Nic dziwnego, że chciałem udowodnić, że nie jestem gorszym zawodnikiem, niż ci którzy grają w płockiej ekipie. I oczywiście pokazać się trenerom obu zespołów. Nie wiem jak potoczy się moja przyszłość sportowa. Może zostanę w NMC Powen Zabrze, a może trafię do innej drużyny. W takiej sytuacji każdy sportowiec chce grać jak najlepiej i zbierać pochlebne recenzje - wyjaśnił rozgrywający.
Występ w meczu z Nafciarzami młody rozgrywający może zaliczyć do udanych. Gracz w pojedynku pojawił się na parkiecie w drugiej połowie i zdobył pięć bramek . - W każdym meczu chcę się zaprezentować jak najlepiej. Wiadomo, że im lepsza ekipa rywala tym te chęci rosną. Cóż, ciągle ponosi mnie jeszcze młodzieńcza fantazja. Dlatego raz wychodzi mi gra lepiej, raz gorzej. Staram się jednak grać coraz bardziej dojrzale, popełniać mniej błędów - powiedział gracz.