Krzysztof Podliński: Zainkasowaliście niezwykle ważne punkty. Jak oceni pan spotkanie z Jurandem w wykonaniu swojego zespołu?
Bogdan Zajączkowski: Było trochę nerwowo, zwłaszcza na początku meczu. Później opanowaliśmy sytuację na boisku. Cieszymy się ze zwycięstwa, ale dużo rzeczy założonych przed meczem nie zrealizowaliśmy. Cieszy postawa zespołu, że do samego końca walczyliśmy i to jest najważniejsze.
W Ciechanowie wygrał na ten moment lepszy zespół?
- W bezpośrednich pojedynkach mamy cztery punkty, więc jesteśmy lepsi. Liga gra dalej. Chcemy grać lepiej z każdym meczem. Musimy analizować spotkania i poprawiać błędy. Chcemy, by to szło w jednym kierunku. W Ciechanowie były momenty dobrej gry, ale było też trochę tych słabych.
Po stronie ciechanowian dużo szkody zrobił wam Tomasz Klinger.
- Tak, ale to nie była taka gra, jaką sobie zaplanowaliśmy na mecz z Jurandem. Niech Tomek rzuca.
Jurand was czymś zaskoczył?
- Nie, ciechanowianie grali tak, jak sobie zakładaliśmy. My zrobiliśmy trochę błędów zespołowych, ale dwie bramki przewagi w końcowym rozrachunku nas cieszą.
Dzięki temu zwycięstwu znacznie przybliżyliście się do gry w najlepszej ósemce.
- Bardzo byśmy chcieli grać w play-off. Zdajemy sobie sprawę z tego, że zdobyliśmy punkty na wyjeździe i nie tracimy kontaktu z grupą z miejsc 6-8. W każdym meczu musimy szukać punktów. Za tydzień gramy z mistrzem Polski. Również będą to ważne zawody, ponieważ gramy u siebie. Dobrze, że rozpoczęliśmy drugą część sezonu od zwycięstwa. To bardzo zmotywuje zespół.
Play-off to wasz jedyny cel, czy chcecie powalczyć o coś więcej?
- Później wszystko jest możliwe.
Jak pan wcześniej wspomniał, za tydzień mecz z Wisłą Płock. Nafciarze są do pokonania?
- Z każdym zespołem trzeba walczyć. Wisła to mistrz Polski, który na pewno nie będzie nas głaskał. Jesteśmy w tej samej kategorii rozgrywkowej, dlatego powalczymy o zwycięstwo.
Fakt, że spotkanie będzie transmitowane przez ogólnopolską stację telewizyjną dodatkowo zmotywuje pana podopiecznych?
- Mój zespół jest zmotywowany, żeby tylko się nie przemotywował, jak to wyglądało właśnie w Ciechanowie.