Obecny tydzień wyglądał podobnie do poprzednich - kiepska frekwencja na treningach, brak lepszej perspektywy na przyszłość, zastanawianie się nad dalszymi losami sekcji szczypiorniaka w akademickim klubie. Nic w tych kwestiach się nie poprawiło. Sytuacja może się zmienić najwcześniej po niedzieli. Wtedy dojdzie do spotkania zarządu z władzami miasta i uczelni.
Wyjazdowy mecz radomian z Czuwajem Przemyśl (początek w sobotę o godz. 17) będzie ważny zwłaszcza dla Damiana Misiewicza i Filipa Jarosza. Skrzydłowy i bramkarz jeszcze kilka tygodni temu reprezentowali barwy Politechniki. Po zawirowaniach organizacyjno-finansowych, w tym braku konsensusu co do sprawy zakwaterowania, zdecydowali się opuścić Radom. Na pewno tego kroku nie żałują i w najbliższym starciu będą chcieli pomóc swojemu nowemu zespołowi w umocnieniu go na pozycji lidera.
- Gramy tylko trzema rozgrywającymi. Nie mamy żadnego leworęcznego zawodnika - po ostatnim starciu, z ŚKPR-em Świdnica, ubolewał nad problemem prawego skrzydła trener Roman Trzmiel. Doświadczony szkoleniowiec na dobre przejął obowiązki po Edwardzie Strząbale.
Nie raz bywało tak, że skazywana "na pożarcie" drużyna sprawiała niespodziankę. W przypadku meczu w Przemyślu można by mówić o sensacji, i to ogromnego kalibru. Szczerze mówiąc, na taki obrót spraw nawet najzagorzalsi fani Akademików nie mają jednak co liczyć. Czuwaj to zdecydowany lider tabeli i na stratę punktów, szczególnie w meczu na własnym boisku, pozwolić sobie nie może. Komplet "oczek" będzie mógł sobie dopisać jednak dopiero po końcowej syrenie...