Potęga drugiej linii - relacja z meczu Füchse Berlin - THW Kiel

Piłkarze ręczni THW Kiel pokonali Füchse Berlin 39:28 (17:14) i awansowali do ćwierćfinału rozgrywek o Puchar Niemiec. W barwach popularnych Zebr fenomenalne zawody rozegrali zawodnicy drugiej linii, którzy zdobyli 32 z 39 bramek całego zespołu. Berlińczykom nie pomogło nawet pięć bramek Bartłomieja Jaszki.

- Największym problemem w grze przeciwko Kiel jest fakt, że nawet jeśli Narcisse ma słabszy dzień, to wtedy ktoś inny - Jicha, Ilić czy Andersson bierze na siebie ciężar gry - mówił niespełna dwa tygodnie temu w rozmowie z naszym portalem szkoleniowiec berlińskich Lisów, Dagur Sigurdsson. Mimo takiej świadomości, islandzki trener nie potrafił odpowiednio przygotować swojej drużyny, która kompletnie nie poradziła sobie z rozgrywającymi Kiel.

Początek spotkania dawał jednak szczypiornistom Füchse nadzieje na korzystny rezultat. Dobrze w zawody wszedł polski rozgrywający, Bartłomiej Jaszka, który początkowo w pojedynkę starał się rywalizować z kilończykami. Trzy trafienia 28-letniego "Jachy" (w Niemczech nazywanego też "Baba") sprawiły, że w 5. minucie na tablicy świetlnej widniał wynik 3:3.

Podopieczni Alfreda Gislassona potrzebowali jednak niewiele ponad dwudziestu minut, by odskoczyć rywalom na dystans kilku bramek. Proste błędy indywidualne (na potęgę mylił się zwłaszcza Sven Soren Christophersen) oraz skuteczne interwencje Thierry'ego Omeyera dawały doskonałą okazję do wyprowadzania szybkich kontrataków. Po jednym z nich goście uzyskali w 19. minucie trzybramkowe prowadzenie (12:9), które zdołali utrzymać do końca pierwszej części meczu. Znakomicie spisywał się szwedzki internacjonał, Kim Andersson (6 bramek w pierwszej połowie), który atomowymi rzutami z 10-11 metrów zaskakiwał golkipera gospodarzy Silvio Heinevettera. Na przerwę obie ekipy zeszły przy stanie 17:14 dla Kiel.

Drugą część meczu od mocnego uderzenia rozpoczęli przyjezdni - po bramkach Momira Ilicia oraz Arona Palmarssona piłkarze popularnych Zebr powiększyli w 33. minucie swe prowadzenie do pięciu trafień (20:15). Gospodarze nie tracili jednak nadziei - w 42. minucie szybki kontratak skutecznie wykończył Islandczyk Alexander Petersson, a przewaga Zebr stopniała do rozmiarów dwóch goli (25:23). Dwubramkowa przewaga kilończyków utrzymywała się jednak jedynie do 47. minuty, kiedy to losy rywalizacji odmienione zostały dwoma celnymi korektami trenera Gislassona.

Pierwszą była zmiana ustawienia w defensywie na 5-1, z wysoko ustawionym Filipem Jichą. Ponadto między słupkami bramki wicemistrzów Niemiec pojawił się szwedzki golkiper Andreas Palicka, który wręcz zamurował dostęp do niej, popisując się kilkukrotnie fenomenalnymi interwencjami. Berlińczycy natomiast kompletnie nie radzili sobie w każdym aspekcie gry - w obronie brakowało odpowiedniej asekuracji, w ofensywie natomiast ich akcje kończyły się zazwyczaj na jednym z zawodników THW. Zmiany te zaowocowały niesamowitą serią dziewięciu bramek zdobytych pod rząd, która to przesądziła o losach rywalizacji (37:26 - 58. min). Całkowicie zasłużoną wygraną Kiel przypieczętował Christian Zeitz, który zaskoczył bramkarza Füchse rzutem z własnej połowy (39:28).

Notując tak wysokie zwycięstwo nad wiceliderem Bundesligi, podopieczni Gislassona potwierdzili wysoką dyspozycję. Na krajowym podwórku popularne Zebry są więc niepokonane od ostatnich 24 spotkań!

Füchse Berlin - THW Kiel 28:39 (14:17)

Füchse: Heinevetter (8/41 - 19,5%), Stochl (1/7 - 14,3%) - Jaszka 5, Nincević 5 (0/1), Petersson 4, Richwien 4, Laen 3, Romero 3 (2/3), Stenbäcken 2 (1/1), Löffler 1, Pevnov 1, Bult, Spoljarić.

Kiel: Omeyer (9/35 - 25,7%), Palicka (5/7 - 71,4%) - Andersson 7, Ilić 7 (4/4), Zeitz 7, Jicha 6, Palmarsson 5, Ahlm 4, Klein 2, Reichmann 1, Kubes, Lundström, Sprenger.

Kary: Füchse - 4 min. (Jaszka, Laen); Kiel - 4 min. (Ilić, Zeitz).

Czerwona kartka: Daniel Kubes - brutalny faul (8. min).

Widzów: 5 446.

Źródło artykułu: