Spotkanie dwóch MKS-ów miało być najciekawszym spotkaniem weekendu na drugoligowych parkietach. Wskazywały na to wszystkie liczby, derbowy charakter pojedynku oraz historia poprzednich gier. W ostatnim starciu tych ekip w najstarszym mieście w Polsce padł remis, a w końcówce wyraźnie iskrzyło między szczypiornistami obu drużyn. Niepokonane drużyny miały powtórzyć ten scenariusz również w 5. kolejce kolejnych rozgrywek.
Scenariusz sprawdzał się jedynie przez pięć minut. Do tego czasu piłkarze ze stolicy województwa dotrzymywali kroku gospodarzom. Tablica świetlna pokazywała wynik 2:2, jednak dziesięć minut później było już... 10:3! Po raz kolejny podopieczni Bruno Budrewicza wrzucili wyższy bieg w pierwszych akacjach pojedynku i błyskawicznie odskoczyli od rywali. Poznaniacy byli wyraźnie zaskoczeni takim obrotem spraw i nie byli w stanie przeciwstawić się fantastycznie dysponowanym gospodarzom.
Z meczu na mecz coraz lepiej wygląda gra obronna kaliszan, która mogła się podobać również w sobotę. O jej skuteczności niech świadczy dorobek bramkowy rywali po pierwszej części gry. Przyjezdni pokonali duet bramkarski z Kalisza jedynie siedem razy.
W drugiej połowie dopełnił się tylko obraz zniszczenia MKS-u Poznań, który w 37. minucie przegrywał już 22:9. Rozluźnieni tak wysokim prowadzeniem gospodarze pozwolili sobie na okres słabszej gry i zniwelowanie przewagi do "tylko" siedmiu trafień różnicy. Piętnaście minut przed końcem było 23:16. Minuta przerwy poproszona przez Budrewicza ponownie wprowadziła spokój i po chwili wszystko wróciło do "normalności". Finalnie różnica między ekipami była taka sama, jak po zakończeniu pierwszej połowy.
Szczęścia po pewnym zwycięstwie nad jednym z poważniejszych rywali w walce o awans nie krył trener kaliszan. - Jestem bardzo dumny i zadowolony z chłopaków. Każdy z nich zostawił wiele walki i serca na parkiecie, a wynik jest tego efektem. Pokazaliśmy, że jesteśmy drużyną i to drużyną z charakterem. Po takim meczu jak ten dzisiejszy mogę otwarcie powiedzieć, że idziemy na awans! - stwierdził niezwykle uradowany Budrewicz.
MKS Kalisz - MKS Poznań 31:23 (15:7)