Arkadiusz Miszka: Wynik jest sprawiedliwy

Pierwsze punkty w tym sezonie stracili szczypiorniści Orlen Wisły Płock. Mistrzowie Polski zremisowali w Puławach, a rozczarowania grą swojego zespołu nie kryje doświadczony Arkadiusz Miszka.

- W końcówce nie wykorzystaliśmy dwóch stuprocentowych sytuacji, to się trochę na nas zemściło. Jesteśmy sami sobie winni, zagraliśmy słabiej w ataku. Obrona była w porządku, ale zawiodły rzuty - relacjonuje najskuteczniejszy zawodnik płockiego zespołu. Spotkanie Wisły z Azotami zakończyło się wynikiem 19:19, a wygrać mogły oba zespoły.

Mistrzowie Polski prowadzili w Puławach już 19:15, przestój w końcowych minutach i świetna gra rywali sprawiły jednak, że spotkanie zakończyło się remisem, a gospodarze w ostatniej akcji mieli jeszcze szansę na zwycięstwo. Zespół Azotów grał w dodatku bez najlepszego zawodnika, Michała Szyby, a cuda w bramce Nafciarzy wyczyniał Marcin Wichary, który obronił aż trzy rzuty karne. Na początku meczu zatrzymał ponadto dwie kontry, a w ciągu całego spotkania wypracował 50-procentową skuteczność.

- Wydaje mi się, że z przebiegu meczu ten wynik jest sprawiedliwy - przyznaje Miszka. - Puławianie pokazali się z dobrze strony, my natomiast zagraliśmy fatalnie. Rywal postawił nam trudne warunki, ale tak naprawdę to my i tylko my słabą grą zgotowaliśmy taki mecz sobie i kibicom - wyjaśnia zawodnik, który rzucił we wtorek osiem bramek.

Po finałowym gwizdku ostro oberwało się dwójce arbitrów z Sandomierza, którzy nie dostroili się do poziomu zawodów. - Szkoda, że dobra praca zawodników obu drużyn została zepsuta. Nie zdziwię się, jeśli także zawodnicy i trenerzy Azotów oraz kibice będą mieli do nich pretensje, moim zdaniem sędziowali naprawdę nie najlepiej - przyznaje Miszka.

Doświadczony skrzydłowy oczko stara się docenić, starcia ligowe za chwilę zejdą jednak na dalszy plan, bo przed płocką siódemką inauguracja rozgrywek Ligi Mistrzów. - Za cztery dni gramy z Constantą i trzeba podnieść głowy, bo świat się na tym nie kończy. Musimy to sobie przeanalizować. Dostaliśmy zimny prysznic, nie jesteśmy wirtuozami piłki ręcznej - podsumowuje Miszka. - W sobotę na pewno będzie lepiej.

Źródło artykułu: