Niepewna przyszłość Kazimierza Kotlińskiego

Kazimierz Kotliński obecnie pełni rolę zmiennika Marcusa Cleverly’ego między słupkami bramki drużyny Vive Targi Kielce. Jednak od przyszłego sezonu kadrę mistrza Polski zasili Sławomir Szmal. Jaka więc będzie przyszłość popularnego "Kazika"?

Kazimierz Kotliński reprezentuje barwy Vive Targi Kielce od trzech sezonów. Obecnie miano pierwszego bramkarza kieleckiej drużyny należy do Marcusa Cleverly’ego. "Kazik" będąc golkiperem numer dwa, już nie raz potwierdził, iż jest bardzo wartościowym zmiennikiem. Jednak od przyszłego sezonu rywalizacja na pozycji bramkarza w ekipy mistrza Polski znacznie się zwiększy, bowiem szeregi kieleckiego zespołu wzmocni kapitan reprezentacji Polski, najlepszy szczypiornista świata z 2009 roku Sławomir Szmal. Warto wspomnieć, że w składzie kieleckiej "siódemki" znajduje się jeszcze młody Krzysztof Szczecina, który w tym sezonie zadebiutował w PGNiG Superlidze.

Czy w tej sytuacji w składzie kielczan na przyszły sezon znajdzie się miejsce dla Kotlińskiego, który przez kolejny rok ma ważny kontrakt. Prezes Bertus Servaas zaznacza, iż widzi w zespole 3 bramkarzy. Jednak czy "Kazik" zadowoli się mianem bycia trzecim golkiperem, spędzającym zdecydowaną większość czasu na ławce rezerwowych? - Czekam na rozmowę z prezesem, po niej będę mądrzejszy. Jeśli jednak będzie mnie widzieć w drużynie to zostanę, z pewnością podejmę wyzwanie. Bo różnie się dzieje: są np. urazy, słabsze momenty. A ja chcę walczyć - mówi na łamach Gazety Wyborczej.

Sternik Vive nie wyklucza również pełnienia przez niego innej funkcji, już poza boiskiem. - Wszystkie możliwości są póki co otwarte m.in. droga do innej roli w klubie - twierdzi Holender. Jednak sam zainteresowany nie chce kończyć kariery sportowej. - Nie czuję się stary. Wręcz przeciwnie: mam się bardzo dobrze i znam swoją wartość! Chcę dalej grać, czy to w Kielcach, gdzieś indziej - zapowiada 37-letni Kotliński.

Jaka będzie przyszłość Białorusina z polskim paszportem dowiemy się zapewne w ciągu najbliższych kilku tygodni.

Źródło: Gazeta Wyborcza Kielce

Komentarze (0)