Bogdan Kowalczyk: To była sobota cudów!

W trudnej sytuacji znajdują się Azoty Puławy. Szczypiorniści znad Wisły spadli w lidze na siódmą lokatę i muszę wygrać w Lubinie, by uniknąć w ćwierćfinale konieczności gry w Orlen Wisłą Płock.

Spadek w ligowej tabeli jest owocną niespodziewanych rozstrzygnięć, do jakich doszło w ostatniej kolejce fazy zasadniczej PGNiG Superligi. MMTS Kwidzyn, który z Chrobrym na własnym parkiecie prowadził przez niemal cały mecz, ostatecznie uległ głogowianom 29:32, dzięki czemu podopieczni Tadeusza Jednoroga wyprzedzili Azoty, awansując na szóste miejsce. Puławianie, ze względu na kłopoty pozasportowe (zagubiony bagaż ze sprzętem sportowym) swój mecz rozegrają dopiero we wtorek i muszą zwyciężyć, by odzyskać utraconą pozycję i w ćwierćfinale zmierzyć się z MMTS-em.

- W naszej lidze to była sobota cudów - irytuje się szkoleniowiec puławskiego zespołu, Bogdan Kowalczyk. - Kwidzynianie wybrali sobie rywala do play-off i w wyjątkowy sposób skomplikowali nam sytuację. Teraz trzeba będzie wygrać w Lubinie, by ten węzeł rozsupłać. Czeka nas maksymalnie trudne zadanie, bo Zagłębie walczy przecież o utrzymanie. Przed nami mecz na noże - przewiduje doświadczony szkoleniowiec. - Nasza sytuacja stała się bardzo trudna, nie chciałbym grać w ćwierćfinale ani z Płockiem, ani z Kielcami, bo na dzień dzisiejszy te drużyny są poza zasięgiem wszystkich w naszej lidze - podkreśla Kowalczyk.

Trener Azotów widzi jednak także pozytywne aspekty zaistniałej sytuacji, jego podopieczni mogą zyskać nieoczekiwany mentalny handicap. - Wygrana w Lubinie i awans na szóste miejsce powinny nas wzmocnić psychicznie - nie ma wątpliwości Kowalczyk. - Chłopcy będą chcieli z pewnością odegrać się na MMTS-ie za to świństewko z soboty, zawodnicy z charakterem takie rzeczy po prostu oddają na boisku - zaznacza doświadczony szkoleniowiec. - W takiej konfiguracji wynik meczu MMTS-u z Chrobrym byłby dla nas niezwykle pozytywny - kończy. Pierwsze mecze play-off już w najbliższą sobotę.

Komentarze (0)