Maciej Wojs: Stalprodukt BKS sensacyjnie pokonał NMC Powen, tym samym przerywając wspaniałą passę czternastu zwycięstw zabrzańskiej drużyny. Nie przypuszczał pan chyba, że akurat w Bochni pana zespół straci pierwsze punkty w tym sezonie? Co pan sądzi o tym spotkaniu?
Krzysztof Przybylski: Prawdę mówiąc, zdawałem sobie sprawę, że zespół BKS-u będzie starał się zdobyć w tym spotkaniu dwa punkty, bo są one mu tak samo potrzebne, jak nam w awansie do Superligi. Niestety muszę przyznać, że moi zawodnicy troszkę mnie rozczarowali tym spotkaniem, może nie wszyscy, bo skrzywdziłbym niektórych takim osądem, ale ci, którzy do tej pory decydowali o obliczu gry zespołu zaprezentowali się po prostu słabo i to było powodem porażki. Zdecydowanie był to mecz walki. Rzuciliśmy w sumie 28 bramek, a normalnie zdobywamy ponad trzydzieści, więc jak widać zawiodła także skuteczność. Inna sprawa, że nie powinniśmy też stracić tylu bramek. Popełnialiśmy bardzo proste błędy w obronie, tak jak choćby z przekazywaniem kołowego czy z zabiegiem skrzydłowego na koło. Zwracaliśmy na to uwagę przed meczem i w przerwie, ale najwidoczniej nie wszyscy zawodnicy wyciągnęli z tego odpowiednie wnioski. Bochnia postawiła dzisiaj wysoko poprzeczkę, ale uważam, że ta porażka jest w głównej mierze z naszej winy.
Wymienia pan tutaj kilka elementów, które zdecydowanie szwankowały w grze pana zespołu, ale który z nich miał największy wpływ na tę porażkę?
- Myślę, że brak odpowiedniej skuteczności. W samej pierwszej połowie nie wykorzystaliśmy dwóch rzutów karnych i pięciu sytuacji sam na sam, zresztą w drugiej połowie było podobnie. W końcowych sekundach meczu mieliśmy przecież kolejnego karnego i dodatkowo kontrę, a chcąc zdobywać punkty trzeba takie sytuacje wykorzystywać. Zdarzył nam się już drugi taki słabszy wyjazdowy mecz, bo bez żadnej rewelacji zagraliśmy także w Łodzi, gdzie wygraliśmy jedną bramką. W Bochni niestety nie udało nam się powtórzyć tego wyniku.
Jak wyglądały przygotowania NMC Powenu do drugiej rundy rozgrywek pierwszej ligi?
- Od zakończenia poprzedniej rundy pracowaliśmy praktycznie cały czas w normalnym rytmie treningowym. Mieliśmy oczywiście krótkie przerwy ze względu m.in. na święta czy sylwestra. Naszym głównym celem było ponowne wejście w rytm meczowy, więc rozegraliśmy kilka sparingów. Wzięliśmy także udział w turnieju, na którym wystąpiły zespoły z Superligi - wygraliśmy tam wszystkie mecze i cały turniej. W trakcie przygotowań większość czasu poświęciliśmy na motorykę, zgrywanie zespołu i pracę nad taktyką.
Wielu trenerów pierwszoligowych drużyn narzeka na terminarz drugiej rundy rozgrywek. Kolejne kolejki ligowe rozgrywane są zazwyczaj co dwa tygodnie, a więc ciężko utrzymać optymalną formę zawodników. Podziela pan tę opinię?
- Na pewno nie odbywa się to wszystko z korzyścią dla zawodników, bo zdecydowanie łatwiej jest utrzymać zespół w takim "reżimie" meczowym, gdzie co tydzień rozgrywany jest mecz ligowy. Teraz wygląda to tak, że gramy jedno spotkanie, potem mamy dwa tygodnie przerwy, następnie przez dwa tygodnie gra liga i znowu jest jakaś dłuższa przerwa. Tak jak pan powiedział, ciężko przy tej sytuacji utrzymać zespół w rytmie meczowym, tym bardziej, że w obecnej chwili ciężko jest także znaleźć jakiegoś wartościowego sparingpartnera. Superliga rozgrywa swoje mecze regularnie, w wolnych terminach jest jeszcze Puchar Polski. Bądź co bądź, jakąś alternatywą jest sparing z pierwszoligowcem, ale uważam, że w tej chwili potrzebujemy mocnego grania i wymagających rywali.
Szeregi zabrzańskiej drużyny zasilił niedawno Remigiusz Lasoń, który ma za sobą występy w barwach KS Azotów Puławy. Co może pan powiedzieć o tym zawodniku? Jakie będą jego zadania w drużynie?
- Powoli staram się wkomponować Remigiusza w nasz zespół. Jego dyspozycja może nie jest na razie optymalna, ale prawdę mówiąc on nadal przechodzi jeszcze okres przygotowawczy. Myślałem, że już w spotkaniu z Bochnią uda mu się jakoś przełamać, ale troszkę średnio to wyszło. Jestem przekonany, że gdy tylko dojdzie do pełni formy, to będzie dla nas ogromnym wzmocnieniem, mam tutaj na myśli przede wszystkim drugą linię. Remigiusz ma stanowić zagrożenie z lewej połówki, ponadto ma podwyższyć i polepszyć naszą grę obronną. Myślę, że tylko kwestią czasu jest kiedy przełamie się i zacznie grać na swoim poziomie.
W międzyczasie zabrzański zespół opuściła dwójka zawodników - Łukasz Szlinger i Lesław Kąpa powędrowali na wypożyczenie do Chrzanowa. Dlaczego pan lub też zarząd klubu zdecydował się na taki ruch?
- Po przyjściu Remigiusza kadra naszego zespołu liczyła 21 zawodników, więc była to dość spora liczba jak na pierwszą ligę. Ponadto, aby rozwijać się i doskonalić swoje umiejętności, zawodnicy muszą przede wszystkim regularnie grać. Akurat zdarzyła się taka sytuacja, że zgłosił się do nas MTS Chrzanów z prośbą o wypożyczenie zawodników, gdyż potrzebuje dodatkowych graczy, by walczyć o utrzymanie. Zarząd zdecydował się więc wypożyczyć Łukasza i Leszka. Myślę, że był to dobry ruch. Obaj będą mieli w Chrzanowie okazję do regularnej bądź częstszej gry, a to pomoże im rozwinąć swoje umiejętności.
W następnej kolejce ekipa NMC Powenu uda się na kolejne wyjazdowe spotkanie, tym razem do będącego w coraz lepszej dyspozycji KS Czuwaju POSiR Przemyśl. Czy ma pan jakieś plany odnośnie tego pojedynku?
- Po dzisiejszym meczu przede wszystkim będziemy musieli usiąść i poważnie porozmawiać na temat porażki z Bochnią, a także naszych następnych spotkań. Uważam po prostu, że nasza gra nie może wyglądać tak, jak to miało miejsce w Bochni. Akurat teraz mamy też serię ciężkich wyjazdów - Bochnia, Przemyśl, Wolsztyn. Ten najbliższy mecz na pewno nie będzie dla nas łatwy - nie dość, że czeka nas bardzo długa i męcząca podróż, to Czuwaj ostatnio zaczął prezentować się bardzo dobrze i jest na fali wznoszącej. Nam dzisiaj przytrafił się natomiast swego rodzaju wypadek przy pracy. Wierzę w to, że kolejnych w meczach już czegoś takiego nie będzie. Od samego początku musimy po prostu zagrać z pełną determinacją i zaangażowaniem.
Czego mogę w takim razie życzyć panu i zabrzańskiemu zespołowi?
- Myślę, że przede wszystkim kolejnych zwycięstw i awansu do Superligi.