Do NMC Powen mogę wnieść trochę doświadczenia - rozmowa z Remigiuszem Lasoniem, rozgrywającym NMC Powen Zabrze

Od pewnego czasu media obiegały informacje o problemach Remigiusza Lasonia w Azotach Puławy. W konsekwencji zawirowań rozgrywający dostał wolną rękę w szukaniu nowego pracodawcy. Spośród kilku ofert wybór padł na NMC Powen Zabrze. Niedługo po swoim powrocie do Zabrza szczypiornista opowiedział nam o swoich wspomnieniach z Puław, stanie zdrowotnym oraz szansach swojej nowej ekipy w lidze.

Alicja Chrabańska: Rozstałeś się z Azotami Puławy w nieprzyjemnych okolicznościach. Puławy będą Ci się kojarzyły wyłącznie źle?

Remigiusz Lasoń: Nie, absolutnie. Poza ostatnim półroczem to mam same miłe wspomnienia. W Puławach poznałem wielu świetnych ludzi, dobrych przyjaciół, moja narzeczoną. Od strony sportowej też nie ma na co narzekać. Od kiedy grałem w Azotach zdobywaliśmy historyczne miejsca, szóste, czwarte lokaty. Pół roku ostatnie już nie było tak miłe, ze względu na kontuzję oraz potyczki z prezesem klubu. Z drugiej strony w tym okresie doświadczyłem dużego wsparcia ze strony kibiców, kolegów z drużyny i przyjaciół. Szkoda tylko, że nie dostałem szansy na wypełnienie kontraktu do końca czyli do czerwca 2011, ale ja wychodzę z założenia, że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.

Problemy w Puławach zaczęły się od kontuzji. Jak teraz wygląda Twój stan zdrowia?

- Pod koniec września zakończyłem leczenie złamanej trzykrotnie stopy. Teraz wszystko jest już dobrze.

Po rozwiązaniu kontraktu z Azotami zdecydowałeś się na bronienie barw NMC Powen Zabrze. To że jesteś wychowankiem zabrzańskiego klubu nie było chyba jedyną przyczyną Twojego powrotu?

- Może nie jedyną, ale główną. Poza tym od dawna miałem kontakt z prezesem Bogdanem Kmiecikiem, który bardzo zabiegał o pozyskanie mnie dla klubu, jeszcze przed zawirowaniami w Azotach. Oczywiście zadziałał też sentyment do klubu, którego jestem wychowankiem.

Większość zawodników NMC Powen znasz od dawna. Nie graliście ze sobą jednak już kilka lat, czy trudno będzie się wam zgrać od nowa?

- W Zabrzu nie grałem od ponad pięciu lat. Dwa lata spędziłem w Piekarach Śląskich, trzy i pół w Puławach. W NMC Powen jest kilka nowych twarzy, zawodników, z którymi nie grałem. Ale też jest sporo graczy, których doskonale znam. Chociażby sam trener Krzysztof Przybylski, pod którego okiem trenowałem w Olimpii. Oczywiście będzie mi potrzebne trochę czasu na zapoznanie się z zagrywkami zabrzańskimi i wkomponowanie się w drużynę. Ale myślę, że te pół roku w pierwszej lidze wiele mi da, w perspektywie ewentualnego awansu do PGNiG SuperLigi.

Inni zawodnicy, inna klasa rozgrywek, ale też inni kibice…

- Nie wiem jak teraz wygląda to w Zabrzu, ale w Puławach była bardzo żywiołowa publiczność. Kibice Azotów bardzo interesowali się wszystkim co dotyczyło drużyny, przychodzili na treningi, tworzyli klub kibica. Dawno nie grałem w Zabrzu toteż trudno mi teraz porównać te dwie publiczności. Ale jestem pewien, że kibice w Zabrzu są na swój sposób wspaniali i trzeba będzie dla nich grać jak najlepiej.

To co zaoferował Ci klub pozostanie tajemnicą. A co Ty możesz wnieść do swojego nowego zespołu?

- Przez ostatnie dziewięć sezonów nieprzerwanie grałem w ekstraklasie, więc na pewno mogę wnieść trochę doświadczenia. Sądzę, że na parkiecie mogą też przydać się moje warunki fizyczne, szczególnie wzrost.

Z NMC Powen będziesz walczył o awans do PGNiG SuperLigi. Czy coś może wam zagrozić w wykonaniu tego celu?

- Po obserwacji tabeli wydawać się może, że nic już nam nie zagrozi, ale to jest sport i dopóki piłka w grze wszystko jest możliwe. My musimy zrobić wszystko, żeby w tym sezonie awansować do PGNiG SuperLigi.

Doskonale znasz najwyższą klasę rozgrywkową. Czy w takim składzie, jakim zabrzański klub dysponuje teraz, mielibyście szanse utrzymać się w PGNiG SuperLidze?

- Rozmawiałem z kilkoma osobami związanymi z piłką ręczną, między innymi z byłym trenerem Piotrkowianina Piotrków Trybunalski, Piotrem Dropkiem. I to właśnie trener Dropek, powiedział mi, że aktualnie NMC Powen dysponuje lepszym składem niż ten z ubiegłego sezonu, ale to nie tylko jego opinia. Trudno jest to jednak jednoznacznie określić. Najwyższa klasa rozgrywkowa rządzi się swoimi prawami. Zdarzają się takie sezony jak teraz, kiedy liga jest bardzo wyrównana, więc wówczas wszystko jest możliwe.

O NMC Powen mówi się, że jest za słabe na ekstraklasę i za silne na I ligę. Czy w Twoim odczuciu te dwie klasy rozgrywkowe faktycznie dzieli taka przepaść?

- Ostatni turniej w Zabrzu pokazał, że zespoły ze szczytu tabeli grupy B niekoniecznie muszą być w PGNiG tylko dostarczycielami punktów. W ubiegłym sezonie faktycznie krążyła taka opinia o NMC Powen. W przyszłym może być zdecydowanie inaczej, tym bardziej, że prezes Kmiecik planuje dalsze wzmocnienia. Wobec czego uważam, że awans i utrzymanie NMC Powen w najwyższej klasie rozgrywkowej jest celem możliwym do zrealizowania.

Na koniec powiedz czego można Ci życzyć, przy okazji transferu do NMC Powen?

- Przede wszystkim zdrowia oraz żebyśmy z zespołem awansowali do PGNiG SuperLigi i utrzymali się w niej jak najdłużej.

Komentarze (0)