Przed meczem kibice nie mieli wątpliwości, iż Cypr to mało wymagający rywal dla biało-czerwonych, lecz niewielu liczyło na tak efektowne zwycięstwo - 51:9. - Spodziewałyśmy się większego oporu ze strony Cypru. Cieszymy się, że wygrałyśmy i to aż taką różnicą bramek - nie ukrywa Joanna Dworaczyk.
Dominacja Polek nie podlegała dyskusji ani przez moment. Pierwszą połowę wygrały one 30:1, a jedyną bramkę Cypryjki zdobyły z rzutu karnego. To skutek dobrej organizacji i konsekwencji w grze podopiecznych Kima Rasmussena. - Udało nam się zacieśnić obronę i bardzo dobrze między słupkami spisywała się Gosia Sadowska. Chyba w drugiej połowie wkradł się brak koncentracji i padło więcej bramek dla rywalek, ale myślę, że wynik i tak jest dobry - ocenia zawodniczka AZS Politechniki Koszalińskiej.
Starcie z Cyprem było idealną okazją do dobrego rozpoczęcia turnieju i przećwiczenia różnych wariantów taktycznych. W czwartek biało-czerwone mają wolne, a potem dzień po dniu czeka je rywalizacja z teoretycznie mocniejszymi przeciwnikami. - Wiedziałyśmy, że ten mecz to będzie prawdopodobnie taka rozgrzewka, a prawdziwe zawody zaczną się od piątku - uważa Dworaczyk.