Czołowa ósemka znacznie przybliżyła się po sobotnim zwycięstwie na trudnym terenie w Gorzowie Wlkp. Losy meczu ważyły się do ostatnich sekund, lecz to legniczanie wracali do domu z kompletem dwóch punktów. - Trzeba przyznać, że jeśli byśmy nie wygrali trzeba by schować głowy pod bluzą i się nikomu nie pokazywać. Spotkanie toczyło się praktycznie pod nasze dyktando. Kontrolowaliśmy mecz od 10 do praktycznie 55 minuty. Co prawda Gorzów już w międzyczasie zaczął niwelować starty. Nie wiem z czego to wynika. Czy to jakieś rozprężenie, może stres przed wygraną. Chwała nam za to, że w trudnej sytuacji nie pękliśmy i na parę sekund przed końcem dobiliśmy przeciwnika - skomentował Paweł Piwko.
Legniczanie wygrali drugie spotkanie pod rząd z przeciwnikiem, który podobnie jak Miedź walczy o utrzymanie. Przed tygodniem także na wyjeździe uporali się z Piotrkowianinem Piotrków Tryb. - Dla nas to już trzeci mecz pod rząd z gatunku tych o wszystko. Cieszy nas to, że jest druga wygrana. Za tydzień u siebie przyjmujemy Wągrowiec. Za wszelką ceną musimy zdobyć dwa punkty. Później gramy Płock i Kielc więc wiadomo, że o jakąś zdobycz będzie znacznie trudniej. Jednak wygrana z Nielbą pozwoli nam może na troszkę spokojniejsze święta - mówi legnicki skrzydłowy.
Ostanie zwycięstwa znacznie poprawiły humor legnickim zawodnikom. Paweł Piwko studzi jednak zapał swoich kolegów i przestrzega prze hurraoptymizmem - Nikt nie popada w samozachwyt. Ta walka o play-off będzie ciężka. Jeszcze widać, że mamy olbrzymie rezerwy. Zwłaszcza w tych momentach gdzie zdarzają nam się przestoje. Nam cel się nadal nie zmienia. My poprzeczkę mamy ustawioną trochę wyżej i chcemy być w tej ósemce. Kawał roboty jeszcze przed nami. Niedługo będzie przerwa, może podziała na nas pozytywnie – ocenia Piwko.
Po sobotnim meczu trener Edward Strząbała narzekał na brak dwóch zawodników, krórzy mogliby znacznie wzmocnić drugą linię legnickiego zespołu. O swoich nieobecnych kolegach wypowiedział się także Piwko. - Na kolejną rundę wrócić ma już Boguś Buchwald i Adam Świątek. To dwie osoby, które dysponują takim najlepszym zagrożeniem z drugiej linii. Czekamy i liczymy na nich. Bardzo mi szkoda Bogusia bo to wzór pracowitości. Ma pecha. Kiedy dochodził do sobie, skręcił nogę i to w ostatniej akcji na treningu. Takie jest życie sportowca. Czasami jest się na dnie, ale trzeba się podnieść i iść w górę - kończy były reprezentant Polski.