Brakowało zmienników - wypowiedzi po meczu SPR Chrobry Głogów - KS Azoty Puławy

Środowy pojedynek nie stał na najwyższym poziomie. Obie ekipy popełniły bardzo dużo prostych błędów technicznych. Dzięki wygranej podopieczni Bogdana Kowalczyka wyprzedzili Chrobrego w ligowej tabeli i po fatalnym początku sezonu zaczynają spisywać się zgodnie z oczekiwaniami swoich kibiców. Głogowianie, grający bez trzech niezwykle istotnych zawodników, zanotowali kolejną porażkę przed własną publicznością.

Tadeusz Jednoróg (trener SPR Chrobry Głogów): Można było wygrać. Zdecydowały niewykorzystane sytuacje, których nie brakowało. To nie były sytuacje wymyślone. Wypracowaliśmy je, ale fatalnie pudłowaliśmy. Wiem, że w bramce stoi bramkarz, że zespół broni, ale nie możemy tak grać. Druga sprawa to kiepska obrona. Nie chcę komentować pracy sędziów. Życzyłbym sobie, aby zawsze interpretowali pewne sytuacje tak samo. Bo jeśli już podejmować błędne decyzje, to w obie strony. Mam jednak świadomość, że gdybyśmy zagrali odrobinę lepiej i skuteczniej, moglibyśmy powiększyć swoje konto o 2 punkty. Mamy wąską kadrę i czasami trzeba podejmować wręcz desperackie ruchy, reagując na sytuację boiskową. Krystian Kuta nie może się przełamać, karnych nie rzucamy, żeby nie wypominać jeszcze sytuacji 100-procentowych. Nie można próbować przerzucać faceta, który ma 207 cm wzrostu. W końcówce mogliśmy jeszcze uratować remis. Niestety popełniliśmy kolejny błąd. Bardzo nam przykro, ale głowa do góry i gramy następny mecz. Dzisiaj widoczna była różnica doświadczenia. Grę przeciwnika pociągnęli obyci na parkietach Gowin, Stęczniewski, Sieczka czy Witkowski, który nie może sobie tak swobodnie hasać po boisku, a my pozwalamy mu na skuteczne rzuty i dobitki. Po raz kolejny rewelacyjnie poodbijał Sebastian Zapora, ale żeby wygrać, musi grać cały zespół.

Michał Bednarek (SPR Chrobry Głogów): Nie powiem nic szczególnie oryginalnego. Po pierwsze popełniliśmy mnóstwo błędów. Po drugie nie wykorzystaliśmy wielu sytuacji do zdobycia bramki. Była wielka szansa na wygraną, ale nie zapracowaliśmy na nią. Gdybyśmy chociaż wykorzystali 2 karne więcej, to już byłby remis. Obie drużyny myliły się często, jednak Azoty o te kilka razy mniej i przegraliśmy. Brakowało nam zmienników. Mateusz Frąszczak grał chyba nawet na prawym rozegraniu, a ja pojawiłem się na skrzydle. Michał Wysokiński to nasz czołowy obrońca i jego nieobecność jest bardzo dotkliwa. Mateusz Płaczek w ataku miał dzisiaj pozycje, tylko że my nie dogrywaliśmy do niego piłek. Nie wiem dlaczego.

Bogdan Kowalczyk (trener KS Azoty Puławy): Myślę, że nie był to szczęśliwy rewanż. Bardziej pasuje słowo udany. W Puławach dysponowałem raptem 12 zawodnikami. W dzisiejszym pojedynku byliśmy drużyną lepszą, zarówno w obronie, jak i w ataku. Nie wykorzystaliśmy wielu sytuacji na podwyższenie wyniku. Mecz stał na niezłym poziomie. Bardzo się cieszymy z kolejnych 2 punktów, które są nam potrzebne jak powietrze. Każda wygrana na wyjeździe to olbrzymia radość i kapitał na przyszłość. Fajnie, że w trudnych sytuacjach wychodziło Grześkowi Gowinowi. Cieszy mnie to. To dobrze rokuje na przyszłość.

Grzegorz Gowin (KS Azoty Puławy): Wydaje mi się, że mieliśmy lepszą skuteczność rzutową, chociaż i tak musimy nad nią popracować, bo nie było najlepiej. Mecz praktycznie rozegrany bramka za bramkę. Po prostu równe spotkanie, na szczęście zakończone naszym zwycięstwem. Decydowało kilka elementów. Dobra postawa bramkarza, skuteczność w trudnych momentach i fakt, że grając w osłabieniu nie traciliśmy za dużo bramek. Dobrze, że część ludzi wraca po kontuzjach, ale jak to w sezonie - pojawiają się kolejne urazy. Od 2007 roku w końcu nam się udało wygrać. Tak więc to takie przełamanie z naszej strony, co dobrze wróży na przyszłość. Początek sezonu mieliśmy tragiczny, ale małymi kroczkami idziemy do przodu. Wydaje mi się, że jeśli będziemy grać podobnie, powinniśmy się załapać do pierwszej szóstki.

Komentarze (0)