Bogdan Kowalczyk: Problematyczna zmiana przepisów

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Azoty Puławy kontynuują dobrą passę. W sobotę szczypiorniści znad Wisły wygrali bitwę na parkiecie w Mielcu, choć przez ponad połowę meczu musieli grać w liczebnym osłabieniu.

Puławianie uzbierali w sumie aż szesnaście dwuminutowych kar. - Gra nie była ostra - tłumaczy w rozmowie ze SportoweFakty.pl trener Azotów, Bogdan Kowalczyk. - Był pewien problem z interpretacją zmiany przepisów gry. Sędziowie gwizdali inaczej, niż to tej pory, stąd tyle wykluczeń - przyznaje. Jego podopieczni wygrali 34:33. - Wynik najlepiej świadczy o tym, jak zacięte było to spotkanie. Zadecydowała jedna bramka, sam mecz - z powodu tak dużej liczy wykluczeń - był jednak naprawdę dziwny.

Sędziowski duet śląsko-małopolski pokazał w sobotę aż sześć czerwonych kartek - pięć z nich ujrzeli szczypiorniści Azotów. Wśród wyróżnionych znaleźli się Grzegorz Gowin, Dymitro Zinczuk, Michał Szyba, Mateusz Kus i Paweł Sieczka. - W następnym meczu z powodu zawieszenia zabraknie tylko Pawła, który wykluczony został za faul taktyczny - zaznacza Kowalczyk. Co zadecydowało o zwycięstwie Azotów? - Mieliśmy wysoką skuteczność rzutową. Bardzo dobrze graliśmy w osłabieniu, zdobyliśmy wówczas kilka bramek, co było kluczowe - przyznaje.

Teraz przed zespołami PGNiG Superligi dwutygodniowa przerwa, związana z meczami reprezentacji narodowych. Jak spożytkowana zostanie ona w Puławach? - Przeprowadzimy góra jeden-dwa treningi więcej aniżeli w normalnym mikro cyklu - mówi Kowalczyk. - Planujemy ponadto grę kontrolną. Mamy dwie propozycje, kwestia ta rozstrzygnąć powinna się na początku tygodnia. W grę wchodzi wyjazdowa konfrontacja z warszawską Politechniką już w czwartek, bądź też weekendowy mecz na własnym parkiecie.

Źródło artykułu: