Wspaniały prezent dla Vegarda i Złotego - relacja z meczu Wisła Płock - Nielba Wągrowiec

W pierwszym meczu fazy play-off Wisła Płock pokonała Nielbę Wągrowiec 32:18 i tym samym prowadzi w ćwierćfinałowej potyczce 1:0. Nafciarze od samego początku nadawali ton grze, a ich zwycięstwo ani przez chwilę nie było zagrożone. W drugiej części gry szkoleniowiec gospodarzy dał szansę gry rezerwowym, którzy jednak nie obniżyli poziomu widowiska. Z bardzo dobrej strony pokazali się również kibice obu zespołów tworząc na trybunach świetną oprawę dla ćwierćfinałowego pojedynku.

Już od pierwszego gwizdka tempo gry dyktowali Nafciarze obejmując prowadzenie po bramce Adama Twardo, a kilkanaście sekund później wynik podwyższył Alexey Peskov. Wtedy to dopiero pierwszą bramkę zdobyli przyjezdni, a jej autorem był Alosza Szyczkow , który przed sezonem po ponad 7 latach spędzonych w Płocku zdecydował się kontynuować swoją karierę w Wągrowcu.

Gdy w 10 minucie ten sam zawodnik zdobył 2 bramkę dla Nielby miejscowi prowadzili już różnicą 3 goli (5:2), a 6 minut później tablica świetlna wskazywała wynik 8:4. Z każdą upływającą minutą stawało się jasne, że popełniający niezliczona ilość własnych błędów goście będą jedynie tłem dla świetnie grających Wiślaków

Zupełnie niewidoczny był lider drużyny prowadzonej przez płocczanina Edwarda Kozińskiego- Dawid Przysiek. Wychowanek Nielby, który ponoć otrzymał intratną propozycje z Płocka, na pewno nie zaliczy niedzielnego spotkania do udanych, gdyż mylił się nawet podczas wykonywania rzutów karnych. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 15:7 dla gospodarzy i właściwie stało się jasne, kto będzie górą w tym spotkaniu.

Swoistym potwierdzeniem tej tezy był początek drugiej partii, kiedy to w ciągu 9 minut podopieczni Thomasa Sivertssona zdobyli 4 bramki nie tracąc żadnej. Ponadto w bramce szalał Marcin Wichary, który zastąpił między słupkami Mortena Seiera. Wychowanek Sparty Zabrze wyprawiał po prostu cuda, skutecznie interweniując nawet w najbardziej beznadziejnych sytuacjach.

Do końca spotkania obraz gry nie uległ zmianie. Szansę występu otrzymali płoccy rezerwowi, którzy w większości zaprezentowali się przyzwoicie. Na minutę przed końcem Wisłą prowadziła już 16 bramkami (32:16), jednak w ciągu ostatnich sekund stratę swoimi trafieniami zdołali zminimalizować byli gracze Wisły- Andrey Frolov i Bartosz Świerad, który ustalił wynik spotkania na 32:18. Na 7 sekund przed końcem z pomocą kolegów parkiet opuścił Adam Wiśniewski, lecz jego uraz nie jest zbyt groźny.

Teraz rywalizacja przenosi się do Wągrowca. Płocczanom zależy na tym, by już wtedy rozstrzygnąć losy ćwierćfinałowej rywalizacji, z kolei szczypiorniści Nielby grać będą z przysłowiowym nożem na gardle…

Wisła Płock - Nielba Wągrowiec 32:18 (15:7)

Wisła: Wichary, Seier - Backstrom 2, Miszka 5 (1/1k), Paluch 1, Wiśniewski 4, Kwiatkowski, Wuszter 6 (1/1k), Kuzelev 1, Peskov 5, Samdahl 1 (1/1k), Kuptel, Zołoteńko 4, Twardo 3

Nielba: Konczewski, Głębocki - Białaszek 3, Szyczkow 3, Matłoka, Witkowski 2, Płócienniczak 1, Gierak, Krajewski, Przysiek 3 (2/4), Świerad 3(0/1k), Frolov 3

Kary:

Wisła - 6 minut (Kwiatkowski 2, Kuzelev)

Nielba - 16 minut (Krajewski 3 - czerwona kartka w 48 minucie, Gierak 2, Świerad 2, Szyczkow)

Źródło artykułu: