Na dwie kolejki przed końcem fazy grupowej żółto-biało-niebiescy znaleźli się w sytuacji, w której już nie wszystko zależy od nich. Przy niekorzystnych wynikach rywali nawet dwa zwycięstwa mogą nie dać im awansu do play-offów Ligi Mistrzów. W Kielcach nikt jednak takiego scenariusza nie ma zamiaru zakładać, a zawodnicy do starcia z HBC Nantes przystąpili z jasnym celem i z założeniem, że interesuje ich tylkowygrana.
Wicemistrzowie Polski mieli zamiar zrobić wszystko, co w ich mocy, by znaleźć się w gronie dwunastu najlepszych ekip w Europie - a aby tego dokonać po prostu musieli wygrać w środę.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak został legendą. Niebywałe, co stało się na drugi dzień
Starcie z Francuzami kielczanie zaczęli jednak słabo. Już od pierwszych minut spotkania gospodarze mieli spore problemy w ofensywie. O ile w obronie spisywali się dobrze, o tyle w ataku niewiele im wychodziło - przez dziewięć minut zdołali rzucić tylko jedną bramkę. Rywale wykorzystali niemoc Industrii i wyszli na prowadzenie 4:1. Żółto-biało-niebiescy szybko zostali postawieni pod ścianą i musieli odrabiać straty.
Na szczęście na trafienie Minne'a błyskawicznie odpowiedział Karalek, chwilę później ofensywę wicemistrzów Polski urozmaiciło wejście Kaddaha i po jego bramce i golu Daniela Dujshebaeva kielczanie złapali kontakt z przyjezdnymi. To jednak nie był koniec kłopotów - gospodarze nie poszli za ciosem, za to szczypiorniści z Nantes znów zdołali odskoczyć na cztery trafienia.
Tałant Dujszebajew rotował składem i starał się zaskoczyć gości. To przyniosło skutek - kielczanie zdołali zaliczyć serię czterech trafień z rzędu i w 24. minucie wreszcie doprowadzili do wyrównania. Co prawda Francuzi odpowiedzieli, odskoczyli na dwie bramki, ale końcówka pierwszej połowy zdecydowanie należała do gospodarzy. Dylan Nahi wyprowadził swoją ekipę na pierwsze prowadzenie w meczu, a chwilę później Igor Karacić podwyższył je do dwóch oczek.
Kielczanie mogli odetchnąć z ulgą - po kiepskim początku wreszcie wrócili do gry. Spora w tym była zasługa Bekira Cordaliji, który tylko w pierwszej połowie odbił osiem piłek. Dało mu skuteczność na poziomie czterdziestu procent i sprawiło, że zdecydowanie był to najlepszy mecz Bośniaka w Lidze Mistrzów.
Gospodarze od początku drugiej połowy spisywali się czujnie w obronie, to pozwoliło im na zdobycie kilku łatwych bramek. Dylan Nahi rzucał seriami i nie minął nawet kwadrans, a kielczanie wygrywali już pięcioma golami.
Francuzi wyglądali na nieco wytrąconych z rytmu. Szybko zdołali się jednak pozbierać, wykorzystali błędy popełnione przez gospodarzy i zbliżyli się na dwa trafienia. Żółto-biało-niebiescy musieli uspokoić sytuację - gracze z Nantes wiedzieli, że jeśli uda im się wygrać w Kielcach, w ostatniej kolejce zagrają u siebie z Aalborgiem o zajęcie drugiego miejsca w grupie i bezpośredni awans do ćwierćfinału.
Wicemistrzowie Polski znów okrutnie męczyli się w ataku, a po trafieniu Ayouba Abdiego mieli przewagę już tylko jednego trafienia. Na domiar złego a cztery minuty przed końcem kontuzji doznał Igor Karacić, a chwilę później dwie minuty kary dostał Artsem Karalek. Valero Rivera wykorzystał rzut karny i w Hali Legionów zrobiło się naprawdę nerwowo.
Od tego momentu to już był walka cios za cios. Na dwadzieścia jeden sekund przed końcem o czas poprosił trener Tałant Dujszebajew. Nie trafił jednak Olejniczak, goście wyprowadzili błyskawiczną odpowiedź i na tablicy wyników pojawił się remis po 28. Gospodarze nie zdążyli już skonstruować ataku, dobrze do obrony wrócili Francuzi. Żółto-biało-niebieskim pozostał rzut wolny - Biosca złapał jednak rzut Kaddaha.
Liga Mistrzów, 13. kolejka:
Industria Kielce - HBC Nantes 28:28 (14:12)
Industria:
Cordalija, Wałach - Nahi 8, Monar 4, Olejniczak 3, Karacić 3, D. Dujszebajew 3, Kounkoud 2, Sićko 1, A. Dujszebajew 1, Maqueda 1, Kaddah 1, Karaliok 1, Surgiel, Gębala, Rogulski.
Karne: 1/2
Kary: 10 min.
Nantes: Biosca, Pesić - Rivera 6, Minne 5, Abdi 4, Briet 3, Bos 3, De La Breteche 2, Noam 2, Odriozola 2, Tournat 1, Milosavljevic, Yoshida, Bonnefond, Avelange, Gaber.
Karne: 5/7
Kary: 12 min.