Sędziowanie wypaczyło wynik! - dwugłos trenerski po meczu AZS AWF Wrocław - KPR Jelenia Góra

Nieczęsto zdarza się, by pod adresem sędziów padały oskarżenia, że ci wypaczyli wynik meczu. Tak uważa trener KPR Jelenia Góra, który przegrał w niedzielę we Wrocławiu z AZS AWF 28:32. Z kolei szkoleniowiec ekipy ze stolicy Dolnego Śląska podtrzymuje swoje stanowisko, że pracy arbitrów nigdy nie komentuje.

Zdzisław Wąs (trener KPR Jelenia Góra): Muszę powiedzieć, że beznadziejne sędziowanie wypaczyło wynik meczu. Mówię to po raz pierwszy w tym roku, zdaję sobie sprawę z miejsca, które zajmuje mój zespół, ale jeśli drużyna jest tak krzywdzona, to trudno cokolwiek zrobić. Dziewczyna na drugim kroku z wyskoku spadła, a może zrobić trzy kroki, a sędzia odgwizduje błąd kroków. Takich sytuacji było mnóstwo i to powoduje ze wynik meczu został wypaczony. Przynajmniej 70 procent naszej porażki to wina sędziów. Pozostała część to słaba postawa naszych bramkarek, to było widać w meczu. Wydaje mi się, że byliśmy lepszym zespołem, ale to co oni (sędziowie) pokazali, to nie można wygrać meczu. Uważam, że ta para nie powinna jeszcze gwizdać w ekstraklasie. W tym roku weszli do grona arbitrów i gubią się. To już drugi mecz, w których ich obserwuję, ale dzisiaj szczególnie się pogubili. Myślę, że nasze bramkarki nie pokazały nic, co pozwoliłoby nam zwyciężyć w dzisiejszym meczu.

Marek Karpiński (trener AZS AWF Wrocław): Jestem bardzo zadowolony. Wiedziałem, że ten mecz będzie zupełnie inny niż ten w Jeleniej Górze w pierwszej rundzie. Wygraliśmy tam łatwo, ale to był początek ligi i trochę KPR był w innym miejscu. W tym momencie Jelenia Góra imponuje fajną grą, widzieliśmy, że w meczu w Elblągu grają naprawdę nieźle, dlatego obawialiśmy się tego meczu. I nawet jeśli pokazały, że taktycznie odrobiły lekcję, to właściwie niczym nas nie zaskoczyły. Z naszej strony to było trochę eksperymentu w tym meczu, bo duża grupa młodzieży, czy nowych zawodniczek grała w moim zespole. Duże fragmenty Beata Skalska, Martyna Rupp czy Lidia Żakowska, no i wszystkie te nowe zawodniczki się dobrze spisały, dużo wniosły do grania, także w ataku zagraliśmy nieco inaczej. Tradycyjnie dobrze wypadła niezawodna Grażyna Pietras, na która zawsze można liczyć. Zagrała mimo to, że ma wybite obydwa barki i łokieć. Bardzo się balem czy będzie mogła grać, a zaprezentowała się kapitalnie. Ale ona jak nie ma czegoś w gipsie, to zawsze zagra, choćby była poobijana (śmiech). Dobrze graliśmy w obronie. Mogliśmy wypaść jeszcze lepiej, gdyby skuteczność w pierwszej połowie byłaby jeszcze lepsza. Parę sytuacji stuprocentowych sytuacji zepsuliśmy. Ja się nigdy nie odnoszę do sędziowania, to i tym razem nie będę komentował. Byłem bardziej skoncentrowany na meczu niż na pracy arbitrów. Choć nie raz sam pokrzykiwałem na sędziów, ale to są emocje. Podsumowując, Święta będą wesołe!

Źródło artykułu: