Kamil Syprzak po raz pierwszy publicznie odniósł się do swojego wyjazdu z mistrzostw świata w piłce ręcznej. W rozmowie z "Faktem" ujawnił kulisy opuszczenia zgrupowania reprezentacji Polski oraz relacje z trenerem Marcinem Lijewskim.
Przypomnijmy, że po nieudanym dla Polski mundialu, który ekipa Biało-Czerwonych zakończyła na 25. miejscu, Związek Piłki Ręcznej w Polsce nałożył na Syprzaka karę za "samowolne opuszczenie kadry".
Jak tłumaczy zawodnik, od początku turnieju zmagał się z bólem i grał na silnych środkach przeciwbólowych, a po meczu ze Szwajcarią jego stan zdrowia się pogorszył. Z racji tego, że Porec jest małą, typowo turystyczną miejscowością, Syprzak powątpiewał w to, że dostanie tam odpowiednie leczenie. Stąd decyzja o powrocie do klubu.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak przyszedł do poprawczaka. Straszne, jak zareagował jeden z chłopców
Według Syprzaka, trener Lijewski najpierw zgodził się na jego wyjazd po meczu z Algierią, jednak później zmienił zdanie. - Trener obiecał mi, że po meczu będę mógł wyjechać, na potwierdzenie czego mam SMS od niego. Niestety w ostatniej chwili, widocznie przestraszył się fali krytyki, zmienił zdanie - wyznał zawodnik. Jego zdaniem decyzja selekcjonera doprowadziła do niepotrzebnej burzy wokół całej sprawy.
- Jestem ogólnie bardzo zawiedziony Marcinem, bo znamy się długo i wydawało mi się, że mamy dobre relacje. Nie spodziewałem się nigdy, że nakręci taką falę hejtu w moją stronę - dodał.
W ostrych słowach odpowiedział też na komentarz Artura Siódmiaka, który krytykował jego decyzję o wyjeździe. - Niech skupi się lepiej na swoim ulubionym temacie, czyli swojej bramce sprzed 20 lat (w rzeczywistości sprzed 16 lat, w meczu MŚ z Norwegią - przyp. red.) - skwitował ironicznie obrotowy PSG.
Nałożona na Syprzaka kara porządkowa wciąż budzi kontrowersje. Sam zawodnik twierdzi, że do tej pory nie otrzymał oficjalnej informacji o jej rodzaju. Mimo medialnej burzy podtrzymuje swoje stanowisko i nie żałuje decyzji o opuszczeniu kadry. - Dzięki szybszemu powrotowi mogłem wdrożyć proces rehabilitacyjny znacznie wcześniej. Trzeba umieć powiedzieć: dość - podsumował zawodnik.
Kontrakt Marcina Lijewskiego obowiązuje do 2028 roku, ale według informacji TVP Sport, selekcjoner go nie wypełni. Prezes związku Sławomir Szmal prowadzi już rozmowy z potencjalnymi kandydatami na to stanowisko.